6-letni ciągnik z 60-letnią kierownicą – problemem był prowizoryczny montaż

Choć skandynawskie floty nie przestają należeć do najpiękniejszych w Europie, tamtejsze służby coraz częściej publikują komunikaty o nielegalnym tuningu. Najnowszy przykład dotyczy szwedzkiej ciężarówki z bakelitową kierownicą, zatrzymanej do kontroli na norweskich drogach.

Takie klasyczne stery zyskały na popularności wraz z modą na tak zwany „oldschoolowy tuning”. Miłośnicy cenią je za bardzo ciekawy wygląd, wyraźną zmianę odczuć z jazdy, a nawet łatwiejsze wykonywanie manewrów. Jeśli natomiast chodzi o stronę techniczną tego rozwiązania, to stosuje się zarówno oryginalne produkty z lat 60-tych, jak i ich współczesne repliki, dostarczane na rynek między innymi przez warsztaty z Holandii. Zwykle wiąże się to z przeniesieniem przełączników tempomatu na deskę rozdzielczą, a ponadto potrzebna jest specjalna naba, dopasowana do konkretnego modelu. To coś w rodzaju solidnej, metalowej przejściówki, która pozwoli bezpiecznie przykręcić klasyczną kierownicę do współczesnej, rozbudowanej kolumny.

Zdjęcia opublikowane przez Statens Vegvesen:

Co natomiast poszło nie tak w czasie norweskiej kontroli? Sama obecność bakelitowej kierownicy nie była tutaj tak aż dużym problemem, jak sposób jej umocowania. Scania serii R Streamline z 2018 roku została bowiem wyposażona w oryginalną kierownicę z lat 60-tych, a zamiast profesjonalnie przygotowanej naby sięgnięto po domową, prowizoryczną modyfikację. Środkowa śruba opierała się więc na kierownicy przez siedem różnych podkładek, natomiast za utrzymanie kierownicy w miejscu odpowiadały dwie małe śrubki. Poza tym uwagę inspektorów zwrócił sznurek do uruchamiania sygnału dźwiękowego, który zwisał luźno przy kolumnie kierowniczej, będąc trudno dostępnym dla kierowcy.

Jak więc widać, nawet szwedzka ciężarówka w Norwegii może doczekać się problemów, jeśli jej modyfikacje będą wykonane w prowizoryczny sposób. Jakie były natomiast następstwa tej kontroli? Statens Vegvesen (norweska inspekcja) nie wspomniało o finansowej grzywnie. Wiadomo za to, że pojazd nie mógł kontynuować jazdy do czasu przywrócenia do bezpiecznego stanu.

By temat był kompletny, przypomnę jeszcze komunikaty z innych krajów, w tym między innymi z Polski lub z Niemiec (opisywane tutaj). W tym przypadku podejście służb kontrolnych było jeszcze bardziej restrykcyjne niż w Norwegii, gdyż nie skupiano się na konkretnych sposobach mocowania, a po prostu zarzucono stosowanie elementu bez homologacji.