52 kierowców kontra upadły przewoźnik – norweski proces o szczególnym charakterze

W Norwegii trwa jeden z najciekawszych procesów w historii europejskiej branży transportowej. Pierwsze posiedzenie sądu odbyło się w poniedziałek 11 stycznia i od tamtego czasu nie brakuje interesujących doniesień.

Przede wszystkim trzeba podkreślić, że proces wytoczono nieistniejącej już firmie. Jest to Vlantana Norge, czyli norweski oddział litewskiego przewoźnika, upadły w 2020 roku. Ponadto roszczenia dotyczą nie tylko pozostałości po firmie – tak zwanej „masy upadłościowej” – ale także samej osoby jej dyrektora. Wychodzi się przy tym z założenia, że mógł on być osobiście odpowiedzialny za pewne nadużycia.

Strona oskarżająca reprezentuje 52 kierowców ciężarówek, pracujących we Vlantana Norge przed upadłością. Łącznie oczekują oni 16 milionów koron zaległych wynagrodzeń i odszkodowań – w przeliczeniu 7 milionów złotych. Twierdzą przy tym, że wypłacone im wynagrodzenia były zaniżone, niepokrywając norweskich wymagań w tym zakresie.

Jeśli chodzi o obronę firmy, to sytuacja jest naprawdę nietypowa. Prawniczką reprezentującą przedsiębiorstwo jest była prawniczka samych kierowców. W 2019 roku reprezentowała ona kierowców w walce o podwyższenie wynagrodzeń, po czym przeszła na stronę firmy, będąc wprowadzoną do samego jej zarządu.

Przy obliczaniu potencjalnych wynagrodzeń, kluczowe znaczenie ma oczywiście ilość przepracowanych godzin. I tutaj mamy kolejny nietypowy element, jako że oficjalne dokumenty często wskazywały na minimalną ilość pracy. Jak podawały doniesienia z 2019 roku, miały to być na przykład po 4 godziny dziennie. W czasie procesu temat ten oczywiście powrócił, a firma przyznała, że w dokumentach mogą występować błędy. Zasugerowano jednak, że może to być wina niewłaściwej ewidencji pracy ze strony samych kierowców.

A kto podaje większość informacji na ten temat? Tutaj należy wskazać norweskie stowarzyszenie przewoźników „NLF”, które prowadzi własny, bardzo popularny portal informacyjny „Lastebil.no”. Organizacja ta znana jest z niechęci dla firm z państw bałtyckich, takich jak właśnie Vlantana. Regularnie je krytykuje i zwraca uwagę na nadużycia. Jak twierdzi obrona przewoźnika, taka sytuacja może wręcz wpłynąć na wynik procesu. I dlatego też złożono wniosek, by redaktor „NLF” otrzymał zakaz relacjonowania procesu. Choć Norwegowie już odpowiadają, że uznanie tego wniosku byłoby sprzeczne z wolnością słowa oraz mediów.