Kierowcy jeżdżą ciężarówkami na ryby oraz zwiedzanie, pracując raptem po 4 godziny

W nawiązaniu do tekstu:

Dwóch pracowników Vlantany chciało 600 tys. zł odszkodowania – proces nagle odwołano

Vlantana to litewska firma, która – delikatnie mówiąc – ma w Norwegii kontrowersyjny wizerunek. Miesiąc temu głośno było o sprawie dwóch pracowników, którzy zaledwie kilka godzin przed rozprawą wycofali swoje żądania. Teraz natomiast robi się jeszcze ciekawiej, jako że norweska organizacja NLF opublikowała cały szereg oskarżeń.

Mówiąc w dużym skrócie, NLF zarzuca norweskiemu oddziałowi Vlantany masowe zaniżanie wynagrodzeń, nieuczciwą konkurencję oraz fałszowanie dokumentów. Mają być na to konkretne dowody, chociażby w formie firmowych statystyk. Dla przykładu, w 2017 roku norweski oddział Vlantana Norge miał przeznaczyć na wynagrodzenia średnio 203 tys. koron rocznie na pracownika (85 tys. złotych). Dla porównania, średnia dla dwudziestu największych norweskich przewoźników, z tego samego roku, również w przeliczeniu na jednego pracownika, wyniosła 428 tys. koron (180 tys. złotych).

Jak to więc możliwe, że Vlantana Norge nadal działa na rynku? Jeśli zarzuty NFL są prawdziwe, w jaki sposób firmie udaje się ukryć nielegalne praktyki? Sposobów ma być kilka, na czele ze wspomnianym fałszowaniem dokumentów. Jest jednak wśród nich coś wyjątkowo ciekawego i właśnie tę praktykę postanowiłem przedstawić Wam nieco bliżej.

Otóż NFL podaje, że kierowcy Vlantana Norge – przynajmniej w teorii – masowo pracują na pół etatu. Gdy przyjrzymy się firmowym dokumentom, znajdziemy rozliczenia za około 4-godzinne dni pracy. Z tego też powodu średnie zarobki przypadające na jednego pracownika mają być o połowę niższe, niż u konkurencji. Oczywiście łatwo uznać to za bardzo podejrzane. Rodzi się też pytanie, czy tak krótkie dni pracy pokrywają się z danymi pobieranymi z tachografów?

I właśnie tutaj dochodzimy do największej ciekawostki. Otóż Vlantana Norge ma tłumaczyć, że czas jazdy zarejestrowany przez tachografy nie jest jednoznaczny z czasem wykonywania firmowych obowiązków. Innymi słowy, dane pobierane z tachografów nie mają związku z wynagrodzeniami dla kierowców i nie mogą być w tej sprawie żadnym dowodem. Wynika to z faktu, że kierowcy Vlantana Norge mają pozwolenie na wykorzystywanie ciągników siodłowych do celów prywatnych. Jeżdżą nimi… na ryby, do galerii handlowych oraz na zwiedzanie. Co więcej, firma funduje przy tym koszty paliwa, przez co w rozliczeniach z kierowcami nie ma żadnego śladu po takich prywatnych wycieczkach.

Po takim stwierdzeniu nie trzeba chyba niczego dodawać. Należy się co najwyżej chwila ciszy, dla zadumy nad branżą transportową.