50 „gabarytów” na trasie z Tajlandii do Laosu – Astry oraz Mammoet daleko w Azji

Chiński Shacman, bazujący na MAN-ie F2000, zasilany CNG, w Tajlandii

Transport drogowy w Azji Południowo-Wschodniej wyraźnie różni się od europejskiego. Na drogach dominują ciężarówki japońskie lub chińskie, do tego dochodzą zupełnie inne naczepy, a i na fantazję kierowców jest zwykle znacznie więcej miejsca. Przykład możecie zobaczyć na zdjęciach z Tajlandii, dostępnych pod tym linkiem.

Gdy jednak w grę wchodzi transport ponadnormatywny, międzykontynentalne różnice mocno się zacierają. Dotyczy to także Azji Południowo-Wschodniej, na co przykładem może być niedawna realizacja na trasie z Tajlandii do Laosu. Przewozy te wykonano ciągnikami europejskich marek, a nawet można było zobaczyć barwy niderlandzkiego przewoźnika. Reprezentowały one firmę Mammoet, mającą swoje oddziały na wielu różnych kontynentach. Skrót tego przedsięwzięcie możecie zobaczyć na poniższym filmie:

Do przewiezienia było łącznie 50 ładunków, mających stworzyć nową elektrownię wodną. Cały dystans między Tajlandią a Laosem liczył 1100 kilometrów, a po drodze trzeba było przekroczyć graniczną rzekę Mekong, mającą ponad kilometr szerokości. Sprawy nie ułatwiały też parametry ładunków, z których najcięższy ważył 236 ton, a największy miał 3,7 metra szerokości oraz 3,8 metra wysokości. Dlatego też rzeki Mekong nie można było pokonać po mostach. Zamiast tego zdobyto zezwolenie na wykorzystanie niewielkiego promu.

Spora część przewozów przebiegała po terenach rolniczych, wąskimi, typowo lokalnymi drogami. Można też dostrzec pewne ciekawostki sprzętowe, jak korzystanie z balastowych ciągników włoskiej marki Astra, wyposażonych w dzienne kabiny. U nas to ciężarówki znane głównie z branży budowlanej. Trzyosiowe były też ciągniki w barwach Mammoet, w postaci Mercedesa Actrosa MP2 oraz Volva FH 520, w typowo tajskiej konfiguracji.