19-letnie Renault Premium po kosztownym remoncie – tak udane, że żal było sprzedawać

Spodziewałem się, że kiedyś artykuł o takiej tematyce powstanie, ale nie sądziłem, że już w 2021 roku. Renault Premium pierwszej generacji nadal jest bowiem postrzegane jak najzwyklejsza, stara ciężarówka, oferowana za niewielkie pieniądze i szybko odchodząca w niepamięć. Tymczasem Mariusz Kowalki z firmy ATR Recykling potraktował ten model niczym ciężarowego „youngtimera”.

Na wstępnie ujmijmy sobie to wszystko w liczbach. Bazowy zestaw miał orientacyjną wartość na poziomie 20 tys. złotych. Gdy natomiast podliczymy wydatki na tę ciężarówkę z minionego roku, otrzymamy kwotę rzędu 50 tys. złotych. Ciężarówka przeszła bowiem kompleksowy remont, obejmujący prace mechaniczne, blacharskie, lakiernicze, a także modyfikację zabudowy. Czy coś takiego się opłacało? Teoretycznie nie. Może się jednak okazać, że pełnoletnie Renault bardzo skutecznie te wydatki odpracuje.

Opisywany samochód to Renault Premium pierwszej generacji, wersja 420 DCi, wyprodukowana w 2002 roku i spełniająca normy emisji spalin Euro 3. Za nią jedzie tandemowa przyczepa marki Samro. W 2010 roku zestaw trafił do firmy ATR Recykling, zajmującej się między innymi skupem, odbiorem i przetwórstwem tworzyw sztucznych. Obecna flota tego przedsiębiorstwa bazuje już na Mercedesach Actrosach czwartej generacji, wyprodukowanych w latach 2014-2017. Niemniej Renault nigdy nie zostało sprzedane, do dziś pozostając we flocie.

Już sam przebieg jest tutaj ciekawostką. Bo choć od wyprodukowania minęło 19 lat, 420-konne Renault ledwie przekroczyło 800 tys. kilometrów. Z tego pierwsze pięć lat samochód przepracował we Francji, jeżdżąc tam w zestawie z trzyosiową przyczepą na obrotnicy. Następnie, w 2007 roku, Renault Trucks Polska sprowadziło ten samochód do kraju, w ramach partii kilkunastu używanych zestawów. Omawiany samochód miał wówczas 515 tys. kilometrów przebiegu i nowego właściciela znalazł aż na Ukrainie. Tamtejszy przewoźnik miał odebrać łącznie pięć takich samych egzemplarzy, wpłacając za nie po 50 tys. złotych zaliczek. Stawił się jedynak tylko po trzy, a dwie pozostałe „Renówki” pozostały w naszym kraju.

Firma Autos z Solca Kujawskiego, która obsługiwała tę sprzedaż, czekała na ukraińskiego klienta aż do 2010 roku. Wtedy też zaliczka została zgodnie z prawem anulowana i oba nieodebrane pojazdy wystawiono na sprzedaż. Wówczas miały one już osiem lat i nadal tylko 515 tys. kilometrów. I właśnie w takim stanie opisywane Renault trafiło do ATR Recykling. Ciężarówkę zakupiono z myślą o przewozie drobnicy od małych klientów. Pojazd doposażono też w windę, a ponad 9-metrowa, trzyosiowa przyczepa na obrotnicy została zastąpiona centralnoosiowym „tandemem”, o długości 7,30 metra.

W kolejnych latach samochód przechodził mniejsze zmiany. Otrzymał między innymi przód od nowszej wersji DXi, a także nową tapicerkę, z fotelami obszytymi alcantarą. Poza tym po prostu o niego dbano. Jednocześnie przebiegu przybywało stosunkowo powoli, z racji obsługiwania tras na potrzeby własne. W ciągu ośmiu lat od zakupu samochód przejechał tylko 250 tys. kilometrów. Wymagał przy tym jedynie wymiany klocków, tłumika, opon, jednego drążka oraz sprzęgła. Zawsze bezawaryjnie zjechał z trasy, odpalał przy 25-stopniowych mrozach i nawet przy dynamicznej jeździe nie przekraczał 27 l/100 km.  Niestety, o nowszych ciężarówkach z floty nie można wypowiedzieć się aż tak pozytywnie.  Miewają one problemy z osprzętem, w tym chociażby z niesławnymi czujnikami NOx, a także wyraźnie częściej wymagają wymian eksploatacyjnych.

Do firmowej „staruszki” potrafią przekonać się nawet najmłodsi kierowcy, będący jeszcze przed 30-tką. Owszem, gdy trzeba tymczasowo przesiąść się z nowego Mercedesa, nie brakuje wśród nich obaw. Przecież to a) stare i b) francuskie. Po takiej trasie kierowcy wracają jednak ze stwierdzeniem, że 420-konne Euro 3 w manualu jeździ w porównaniu z nowymi ciężarówkami niczym gokart. Jest nadspodziewanie zrywne i nie ograniczają go ekonomiczne nastawy.

Gdy więc w 2020 roku Mariusz zastanawiał się nad dalszym losem „Premiumki”, stanął przed bardzo trudną decyzją.  Samochód osiągnął pełnoletniość, więc najbardziej oczywistą opcją wydawała się sprzedaż do Afryki lub do Europy Południowo-Wschodniej. Z drugiej strony, byłaby to sprzedaż samochodu absolutnie bezproblemowego, niemal niegenerującego kosztów i stanowiącego kawał firmowej historii. Dlatego zapadła decyzja o remoncie.

Ciężarówka trafiła do firmy Centrum Serwisu Urbański z Brzeźna, gdzie kompleksowo przeprowadzono remont. Było to między innymi piaskowanie, dłutowanie i malowanie ramy, a także malowanie całej kabiny na wzór firmowych Actrosów. W desce rozdzielczej mamy zaskakujący powiew nowoczesności, w postaci współczesnego ekranu, połączonego z kamerą zamontowaną przy sprzęgu. Cały zestaw dostał też nowe oświetlenie, wraz z nowym okablowaniem, a na przyczepie znajdziemy też nowe zbiorniki pneumatyczne, osłony boczne, nadkola, czy tylną belkę. Nie było się bez odnowienia felg oraz montażu nowych opon. Zestaw zwieńczyło też oklejenie oraz nowe plandeki, co już samo w sobie było kilkunastotysięcznym wydatkiem. Dodatkowo rama i zabudowa ciężarówki zostały wydłużone. Dotychczas samochód miał bowiem zaledwie 6,2-metrową zabudowę, z racji fabrycznego przystosowania do wyjątkowo długiej przyczepy.

Na zdjęciach możecie zobaczyć jak żółto-czarne Premium wygląda obecnie. Po kompleksowym odnowieniu ciężarówka zapowiada wiele lat bezproblemowej pracy i bardzo prawdopodobne, że spotkacie ją gdzieś na trasie.