Wielkopolscy strażacy otrzymali niedawno cztery nowe wozy strażackie, warte łącznie jakieś 4 miliony złotych. Są to nowoczesne, w pełni wyposażone konstrukcje z załogowymi kabinami, które zapewne doskonale sprawdziłyby się w akcji… gdyby tylko mogły do niej wyjechać. A nie mogą, gdyż przy okazji okresowych przeglądów technicznych we wszystkich czterech pojazdach wykryto bardzo poważny problem. Jest nim dodatkowe 1700 kilogramów, które wskazała waga, a których nie przewidziano w dowodach rejestracyjnych, czy też w homologacji.
Masa własna za wysoka o aż 1,7 tony to problem, na który niestety trudno przymknąć oko. Strażacy boją się, że jeśli będą jeździli ciężarówkami niezgodnymi z homologacją, narażą się na poważne nieprzyjemności. Jeśli bowiem doszłoby do wypadku z udziałem takiego wozu, bardzo łatwo byłoby poddać pod wątpliwość na przykład odpowiednią skuteczność układu hamulcowego, czy też stabilność całej konstrukcji. Tym samym, żeby móc wszystkie cztery pojazdy normalnie eksploatować, należy wyrobić im nowe homologacje, a wcześniej też sprawdzić bezpieczeństwo w ewentualnych sytuacjach ekstremalnych. Problemem nie będzie za to sama masa własna, bo choć opisywane maszyny ważą powyżej 18 ton, można skorzystać tutaj z wyjątku dla pojazdów pożarniczych. Dopuszcza on wysyłanie na drogi wozów dwuosiowych, a jednocześnie ważących w gotowości do akcji aż 20 ton.
Jak natomiast mogło dojść do sytuacji, w której ktoś przygotował samochody niezgodne z wymaganiami? Przecież wozy strażackie kupuje się w oparciu o przetargi, przygotowując wcześniej pełną specyfikację i nakazując dostawcy trzymać się konkretnych założeń. No cóż, jest to bardzo dobre pytanie, zwłaszcza, że niewłaściwa masa własna to tutaj jeden z problemów, za które odpowiada prawdopodobnie firma zabudowująca. Okazuje się bowiem, że nowe wielkopolskie wozy na aż 25 sposobów pozostają niezgodne z wymaganiami z przetargu. Zastosowano w nich między innymi niewłaściwe poszycie zabudowy, a nawet inny wariant podwozia ciężarówki…
Źródło informacji: TVN24
