Złodzieje ukradli z kabiny kartę paliwową, dla niepoznaki podkładając inny dokument

Powyżej: zdjęcie z poprzedniego artykułu 

Historia z początku kwietnia, zatytułowana Złodzieje ukradli z kabiny kartę paliwową, w 3 dni dokonując transakcji na 30 tys. zł, niestety nie okazała się wyjątkiem. Wystarczyło bowiem kilka tygodni, bym otrzymał kolejną informację o skradzionej karcie, wraz z kolejną fotografią podważonej klamki. Metoda działania złodziei była przy tym niemal taka sama i wszystko wydarzyło się w bardzo podobnych okolicznościach, choć pojawił się też pewien nowy element, mogący wzbudzać zaskoczenie. To podrzucenie kierowcy innej karty, by opóźnić w ten sposób kradzieżowe zgłoszenie.

Do kradzieży karty doszło najprawdopodobniej na parkingu Aire d’Ambrussum Nord, przy francuskiej autostradzie A9, między Nimes a Montpellier. Czytelnik Adam zatrzymał się tam w drodze do Hiszpanii, robiąc 45-minutową przerwę i wykorzystując ją na wzięcie prysznica. Po powrocie do kabiny upewnił się, że ma telefon, tablet, portfel oraz wszystkie karty, po czym ruszył w dalszą trasę. Dwa dni później otrzymał zaś wiadomość od szefa, że karta AS24 została skradziona, gdyż jej operator zgłosił liczne podejrzane transakcje, dokonane w miejscach, przez które ciężarówka nie przejeżdżała. Były to tankowania oleju napędowego i AdBlue, wykonane w Montpellier oraz przy francuskiej autostradzie A63, tuż za granicą w Irunie. Łączna wartość tych transakcji opiewała na 6899 euro, co w przeliczeniu oznaczało straty na ponad 32 tys. złotych!

Podłożona karta, należąca do włoskiej firmy:

Uszkodzenia widoczne na prawej klamce:

Wszystko było o tyle zaskakujące, że Adam widział kartę AS24 w swoim portfelu. W czasie rozmowy z szefem wyciągnął ją nawet na wierzch… i właśnie wtedy kradzież się potwierdziła. W portfelu znajdowała się bowiem karta AS24, ale wystawiona na zupełnie inną firmę, mającą swoją siedzibę we Włoszech. Wszystko wskazywało więc na to, że ktoś nie tylko ukradł kartę paliwową, ale też zastąpił ją zupełnie innym egzemplarzem, by uśpić w ten sposób czujność kierowcy i zapobiec szybkiemu zastrzeżeniu. Gdy już natomiast wszystko wyszło na jaw, Adam bardzo dokładnie obejrzał kabinę swojego Actrosa, szukając śladów włamania. Znalazł przy tym kilka niewielkich uszkodzeń na klamce prawych drzwi, mogących wskazywać na podważanie całego elementu. Wygląda więc na to, że właśnie przez prawe drzwi złodzieje dostali się do środka. Pozostaje tylko pytanie w jaki sposób przestępcy ustalili kod PIN, skoro kierowca nie przechowywał go wraz z kartą, lecz zapisał w telefonie?

W drodze powrotnej z Hiszpanii sprawa została zgłoszona francuskiej żandarmerii. Jak się okazało, było to już drugie tego typu zgłoszenie w bardzo krótkim czasie. Co też ciekawe, Francuzi nie chcieli przy tym odebrać podłożonej karty, choć zapewne też pochodziła ona z kradzieży. Tymczasem przewoźnik rozpoczął procedurę reklamacyjną u operatora, choć niestety szanse na jej powodzenie wydają się niewielkie. Uzyskanie zwrotu od nieuprawnionych transakcji zwykle wymaga bowiem posiadania oryginalnej karty.