Zamordowanie kierowcy ciężarówki w 2000 roku – głośna sprawa z ładunkiem Nutelli

W ramach ciekawostki na piątek, cofniemy się o 20 lat. Dwie dekady to pozornie niewiele, lecz transportowa rzeczywistość wyglądała wówczas zupełnie inaczej. Unia Europejska kończyła się na Odrze, a na dalekich trasach nadal spotykało się kierowców na przykład ze Skandynawii. Działalność polskich przewoźników na Zachodzie była ograniczona, a jednocześnie wiele zachodnich firm chętnie jeździło do Polski. Kierunek ten uznawany był za niebezpieczny i niepewny, ale tym samym wiązał się z wysokimi stawkami.

Sama Polska też wyglądała kompletnie inaczej. Kwestia wysokiej przestępczości nadal była dużym problemem, a przywódcy tak zwane mafie z Pruszkowa oraz Wołomina dopiero przechodziły proces rozpadu. Ogromnym problemem były napady na ciężarówki, a infrastruktura drogowa oraz parkingowa zupełnie nie przypominała dzisiejszej. I właśnie w takich realiach doszło do głośnego zdarzenia z udziałem duńskiego kierowcy.

Sprawa Iba Hattesen Petersena zdobyła w Polsce ogromny rozgłos. Przedstawiono ją między innymi w znanym telewizyjnym programie „997”. Dochodzenie prowadzono przez wiele lat, zaangażowano w nie także Interpol, a polskie służby działały pod dużą presją. Ministerstwo Spraw Zagranicznych miało bowiem otrzymać telefon z Brukseli, w którym władze Unii Europejskiej skarżyły się na niemalejącą skalę polskiej przestępczości. A trzeba pamiętać, że nasz kraj był akurat na etapie starań o wejście do Unii.

Shell w Brzeźnie:

Zacznijmy jednak od początku. We wrześniu 2000 roku, Ib Hattesen Petersen przyjechał do Polski Scanią 143M 420 z naczepą chłodniczą. W Łowiczu podjął ładunek ponad 2 tys. słoików Nutelli, przeznaczonych na cały skandynawski rynek. Odbył z nim odprawę celną, a następnie ruszył na zachód, w kierunku granicy w Świecku. Dotarł jednak tylko w okolice Poznania. Po raz ostatni jego ciężarówkę widziano 25 września, przy ówczesnej drodze krajowej nr 2. Duńczyk tankował wtedy na stacji Shell w miejscowości Brzeźno, stojącej zresztą w tym miejscu do dzisiaj. Również 25 września kierowca po raz ostatni zadzwonił do żony. Była to zupełnie normalna, spokojna rozmowa.

26 września oficjalnie zgłoszono zaginięcie, a kolejne dwa dni później policji udało się znaleźć ciągnik. O dziwo duńska Scania została porzucona w środku Poznania, na jednej z ulic dzielnicy Jeżyce. Ustalono też, że samochód pojawił się tam już 26 września, a w środku znajdowały się między innymi rzeczy osobiste osobiste kierowcy. Za to nadal nie było odpowiedzi na pytanie gdzie znajduje się kierowca, naczepa oraz towar…

Sprawa częściowo wyjaśniła się po trzech miesiącach, w połowie stycznia 2001 roku. Również przy drodze krajowej nr 2, w miejscowości Sękowo nieopodal Pniew, na polu znaleziono ciało mężczyzny. Zwłoki były nagie, częściowo rozłożone i okazały się należeć właśnie do Iba Hattesena Petersena. Prokuratura ustaliła też, że mężczyzna padł ofiarą przemocy i został zamordowany.

Poniżej: zdjęcie ciężarówki zamordowanego, opublikowane w listopadzie 2000 roku przez duński „Lastbil Magasinet”. Autorem zdjęcia był Per Fischer.

Biorąc pod uwagę zniknięcie towaru oraz naczepy, wszystko wskazywało na działanie ze strony złodziei ładunków. Zanim jednak udało się to dokładnie ustalić, policję czekały ponad trzy lata żmudnego śledztwa. Szukano między innymi samej naczepy, sprawdzając dosłownie wszystkie pojazdy pasujące do opisu. W 2002 roku doprowadziło to śledczych do Wrocławia i pozwoliło im rozpracować tamtejszy gang napadający na kierowców. Choć to też nie pozwoliło znaleźć naczepy, którą ciągnął Ib Hattesen Petersen.

Drugim tropem było szukanie skandynawskiej Nutelli, a więc skupienie się na grupach przestępczych wprowadzających kradzione towary do sprzedaży. Również i w tym przypadku dokonywano aresztowań, już w 2001 roku trafiają na osoby sprzedające skradziony krem. Był to towar w skandynawskich opakowaniach, najprawdopodobniej pochodzący z ciężarówki Iba Hattesena Petersena. Nie wystarczyło to jednak, by dojść w do samych złodziei oraz zabójców kierowcy. Na tę informację policja musiała czekać aż do początku 2004 roku, gdy jeden z zatrzymanych składał zeznania w zupełnie innej sprawie.

Mężczyzna okazał się posiadać informacje w sprawie zamordowania duńskiego kierowcy ciężarówki. Jak stwierdziła prokuratura, wszystko przedstawił w bardzo wiarygodny sposób, a także wskazał pięciu sprawców. Okazał się to podwarszawski gang napadający na kierowców i powiązany z tak zwaną mafią z Wołomina. Jego członkowie zwykle skupiali się na samych ładunkach, nie mordując kierowców. Dlaczego więc tym razem było inaczej? Gdy złodzieje zastali Duńczyka na leśnym parkingu, w nocy z 25 na 26 września, mężczyzna nie chciał dobrowolnie oddać pojazdu. Był podobno bardzo rosłym mężczyzną i zaczął stawiać opór. Złodzieje oczywiście odpowiedzieli, a jeden z nich zadał śmiertelny cios. Jaki oraz czym? Niestety, sekcja zwłok niestety nie zdołała tego wykazać.

O charakterze grupy świadczy też fakt, że jeden z jej członków nie dożył aresztowania. Zastrzelono go jeszcze przed 2004 rokiem, w czasie gangsterskich porachunków pod Wyszkowem. Inny członek bandy nie musiał być poszukiwany, gdyż wcześniej trafił do więzienia w związku z innymi przestępstwami. Za to za pozostałą trójką trzeba było rozesłać listy gończe. Po ich zatrzymaniu mężczyźni wszystkiemu zaprzeczyli, a ich proces rozpoczął się kolejne trzy lata później, na początku 2007 roku.

Łącznie w procesie oskarżono osiem osób – trzech za kradzież i morderstwo oraz pięcioro za wprowadzenie kradzionego towaru do sprzedaży. Napisałem „pięcioro”, gdyż w gronie paserów była także kobieta, dyrektorka firmy z branży dystrybucyjnej. Prowadzeniem procesu zajęła się sędzia Barbara Piwnik, w latach 2001-2002 będąca w Polsce minister sprawiedliwości oraz prokurator generalną. I na tym niestety kończą się informacje, do których udało mi się dotrzeć.

Poniżej zamieszczam archiwalne nagranie programu „997”. W jego drugiej części, od około 20. minuty, pojawia się temat zamordowania Iba Hattesena Petersena.