Załadunki bez udziału kierowców, czekając do 4 godzin – polskie firmy też chcą zmiany

W nawiązaniu do tekstu:

Rząd uległ przed groźbą protestu przewoźników – oto co wywalczyli dla siebie Hiszpanie

Zwycięstwo hiszpańskich przewoźników w negocjacji z rządem najwyraźniej zainspirowało polskie firmy. Już pojawiają się głosy, by wywalczyć dla siebie bardzo podobne zasady. Z tą jednak różnicą, że Polacy myślą o wprowadzeniu ich na skalę międzynarodową.

Grupa polskich przedstawicieli branży transportowej wypowiedziała się na ten temat na łamach „Rzeczpospolitej”. Prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych (ZMPD) proponuje ograniczenia w wykonaniu za- lub rozładunków przez kierowców, a dyrektor zarządzający firmy Rhenus Road – Central Cluster mówi o konieczności nowego uregulowania stosunków między przewoźnikami a klientami. Jest też pomysł doradcy logistycznego Grzegorza Woelke, by nowe zasady dopisać do unijnego Pakietu Mobilności.

Propozycje tych nowych zasad są bardzo podobne jak we wspomnianej Hiszpanii. Mowa tutaj o maksymalnym czasie oczekiwania na za- lub rozładunek (do 4 godzin), zakazie wykonywania tej czynności przez kierowcę, czy też ograniczeniu maksymalnego terminu płatności za przewóz (do 45 dni).

Choć w stosunku do Hiszpanii jest też istotna różnica – u nas wymienia się to jako tematy do politycznej debaty, natomiast hiszpańskie firmy przeszły do konkretnego działania. Zapowiedziały trzydniowy, przedświąteczny protest, a udział w nim zadeklarowało aż 80 procent krajowych przewoźników Taka groźba nadała negocjacjom bardzo konkretnej siły.

Pełen artykuł „Rzeczpospolitej” pod tym linkiem.