Z międzynarodówki do wojennego użytku – ukraińskie ciężarówki przy blokadach

Przez ostatnie kilka lat ukraińskie ciężarówki stawały się coraz popularniejszym widokiem na polskich drogach. Część z nich kursowała też do Europy Zachodniej, czy też obsługiwała trasy do Turcji i na Kaukaz. Dzisiaj natomiast te same pojazdy można zobaczyć w zupełnie nowych rolach, wywołanych przez wojenną rzeczywistość.

1. Ciężarówki jako blokady

Powyżej zamieszczam film z piątku, 25 lutego. To pobojowisko w okolicach Chersonia, mniej więcej w połowie drogi między Odessą a Krymem. Zniszczeniu uległa tam cała kolumna ukraińskiego wojska, na jezdni stoją rozbite lub ostrzelane pojazdy, natomiast między nimi można zauważyć cywilne zestawy z naczepami. Około 50. sekundy pojawia się czerwone Renault Magnum, które wygląda jak najzwyklejszy, dalekobieżny zestaw, dopiero co ściągnięty z trasy. Około 1:40. pojawia się zaś cała grupa spalonych wraków, a na ich czele Volvo FH z kontenerem morskim, również ustawione w poprzek trasy.

Pojazdy te ustawiono w poprzek drogi, uniemożliwiając swobodny przejazd. Wygląda więc na to, że Rosjanie wykorzystali te pojazdy w formie prowizorycznej blokady, zatrzymując kolumnę z Ukraińców. Od razu też ostrzegam – poza ciężarówkami na filmie nie brakuje drastycznych scen, w tym także ciał poległych żołnierzy.

2. Ciężarówka z blokadami

Na kolejnym przykładzie możemy zobaczyć Volvo FH, które przewozi ładunki zapór przeciwczołgowych. Są to prowizoryczne konstrukcje z szyn kolejowych, spawane przez ochotników z Kowela, miasta położonego około 60 kilometrów na wschód od polskiej granicy. Ciężarówka rozwiezie te zapory w miejsca, gdzie spodziewane są ataki wojsk pancernych lub wojsk zmechanizowanych. Sądząc zaś po francuskiej naklejce na drzwiach kabin, ten sam pojazd jeszcze kilka dni temu mógł kursować w najzwyklejszym, cywilnym transporcie międzynarodowym. Przewoził towary z Europy Zachodniej na Ukrainę, a jego kierowca martwił się co najwyżej unikaniem kontroli drogowych, a nie wrogiego ostrzału…

3. Co dalej z kierowcami?

Sprzęt sprzętem, ale najważniejszy jest oczywiście człowiek. Jak więc wygląda los ukraińskich kierowców, którzy zjeżdżają tymi ciężarówkami do kraju? I co dalej z kierowcami z polskich firm, którzy przerywają pracę, by udać się do kraju i bronić swojej ojczyzny? W sieci można już trafić na pierwsze relacje zdawane przez takie osoby. Według z nich wcielenie do armii nie jest natychmiastowe, gdyż poszukuje się głównie osób z doświadczeniem lub przynajmniej wojskowym przeszkoleniem. O ile więc kierowcy uda się zorganizować odpowiednią ilość paliwa, a także przedrzeć się przez liczne blokady, może on nawet zjechać do domu, by spotkać się z rodziną lub przygotować do walki. Następnie może przyłączyć się na przykład do wojsk obrony terytorialnej lub też czekać na dalsze wezwanie przez państwo. Jedno jest przy tym pewne – mężczyźni w wieku od 18 do 60 lat nie mogą wyjechać z kraju, z uwagi na powszechną mobilizację.