Konfiskata ciężarówek z ładunkami do Rosji – obawy firm są w pełni uzasadnione

Zdjęcie dołączone do komunikatu

Gdy wybuchła wojna rosyjsko-ukraińska, setki polskich ciężarówek znajdowały się w trasach do Rosji oraz Azji Środkowej. Pod warunkiem trzymania się z dala od ukraińskiej granicy, ich dalsze przejazdy mają odbywać się we względnym spokoju, bez szczególnie niebezpiecznych incydentów. Wszystko wskazuje jednak na to, że w najbliższym czasie takie trasy staną się ogromną rzadkością.

Jak donosi „Rzeczpospolita”, z rynku masowo zniknęły ładunki w relacji Polska-Rosja. Ubywa też firm, które są chętne do podjęcia się takich przewozów. Główną przyczyną są naturalnie obawy kierowców, a do tego dochodzi strach o sprzęt i ładunek. Kierowcy ukraińscy z oczywistych względów nie chcą wjeżdżać do Rosji lub na Białoruś, natomiast Polacy obawiają się ewentualnej eskalacji konfliktu. Mogłoby to uczynić z nich zakładników Rosji, co w najlepszym wypadku oznaczałoby uziemienie przez służby kontrolne.

Jak też pokazują doniesienia z samej Ukrainy, obawy tego typu są w pełni uzasadnione. Służba celna z ukraińskiej Czernicy, nadzorująca pogranicze z Rumunią i Mołdawią, skonfiskowała cała grupę samochodów ciężarowych. Pojazdy te wykonywały przewozy, w których odbiorcą lub nadawcą ładunku okazały się firmy z Rosji i Białorusi. Uznano to więc za transporty wykonywane na zlecenie najeźdźców. Powołując się na komunikat celników, o sprawie powszechnie mówią ukraińskie media, w tym między innymi „Novoe Vremya”, jeden z największych dzienników w kraju (link tutaj), zorientowany prozachodnio.

Skonfiskowane ciężarówki zostaną teraz przekazane na rzecz ukraińskich służb mundurowym, w tym przede wszystkim armii, straży granicznej lub wojsk terytorialnych. Nadzór nad ładunkami przejmie zaś ukraińska prokuratura. Warto też zwrócić uwagę na zdjęcie, które dołączono do ukraińskiego komunikatu (nad tekstem). Widoczne na nich zestawy ewidentnie pochodzą z Turcji, co wyraźnie wskazuje, że pochodzenie pojazdów nie miało tutaj większego znaczenia. Liczył się sam fakt przewożenia ładunku na zlecenie Rosjan lub Białorusinów.