Wprawne oko już na pierwszy rzut oka dostrzeże tutaj kabinę z Mercedesa LK, czy kompletny przód odcięty od Audi 100, wraz z silnikiem typu V6. Uwagę zwraca też duża ilość szyberdachów, używane opony oraz mniejsze części blacharskie. Wszystkie te elementy miały wkrótce otrzymać drugie życie, trafiając na rynek wtórny w Azji Środkowej, a więc górskim regionie położonym między Morzem Kaspijskim a Chinami. Co już jednak typowe dla tego typu transportów, polska kontrola zakończyła się zakazem dalszej jazdy, gdyż tak prowizorycznie rozebrane pojazdy uznano po prostu za przewóz odpadów.
Omawiany transport zmierzał z Czech do Uzbekistanu, należał do uzbeckiego przedsiębiorcy, a przez Polskę przejechał trasą S8, w miniony piątek. Tam też ciężarówkę skontrolowało łódzkie ITD, stwierdzając cały szereg formalnych problemów. Był to brak zezwolenia na transport międzynarodowy, brak listu przewozowego, przekroczenie norm czasu pracy, brak badania technicznego naczepy, a także brak jakichkolwiek dokumentów wymaganych przy przewozie odpadów, na czele z zezwoleniem. Gdy więc to wszystko sobie podsumujemy, osobom zaangażowanym w ten transport mogą grozić nie tylko kary administracyjne, ale nawet 2 lata więzienia, z tytułu „nieodpowiedniego postępowania z odpadami”. Z tego też powodu na miejsce ściągnięto przedstawicieli Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Łodzi.
Uzbekistan na mapie:
Przypadki tego typu już kilkukrotnie pojawiały się na stronie, w ramach komunikatów polskich lub niemieckich służb kontrolnych. Przykładem może być chociażby sprawa z sierpnia, gdy w Polsce również zatrzymano transport zmierzający do Uzbekistanu, z takimi samymi zarzutami (zapraszam tutaj). Choć był też pewien szczegół, który wyróżnił powyższą sprawę na tle wszystkich poprzednich. To zaskakujący wybór ciągnika, z którego korzystał tutaj uzbecki przewoźnik.
Trasa z Czech do Uzbekistanu to praktyce około 5 tys. kilometrów w jedną stronę. Tymczasem naczepę z pociętymi autami ciągnęło Iveco Stralis Natural Power, które – sądząc po układzie osprzętu przy ramie – fabrycznie było samochodem zasilanym LNG, mając jakieś 1600 kilometrów zasięgu, a następnie zostało niefabrycznie przerobione do zasilania CNG, schodząc z zasięgiem do zapewne 600-700 kilometrów (takie przeróbki opisywałem niedawno tutaj). Przy tak dalekiej trasie brzmi to nie tylko uciążliwie, ale wręcz może stawiać pytanie o powodzenia całego przewozu. Gdy jednak nieco dokładniej sprawdzimy tę sprawę, obraz wyraźnie się zmienia. W obliczu trwającego kryzysu gazowego uzbecka firma mogła bowiem kupić ten ciągnik w Europie wyjątkowo tanio, natomiast za naszą wschodnią granicą oraz w Azji Środkowej dostęp do CNG jest dosyć powszechny i pozostaje bardzo tani. Stralis nie tylko mógł więc dojechać na miejsce, ale też może być ciekawą ofertą na lokalnym rynku.
Oto komunikat WITD Łódź:
W piątek (6 stycznia) na drodze ekspresowej S8 na Punkcie Poboru Opłat Łódź – Południe Inspektorzy oddziałów terenowych z Łowicza, Piotrkowa Trybunalskiego i Sieradza przeprowadzili kontrole akcyjne w zakresie przewozów materiałów niebezpiecznych i zezwoleń w międzynarodowym transporcie drogowym.
Podczas prowadzenia czynności kontrolnych zatrzymano zespół pojazdów należący do uzbeckiego przewoźnika. Kierowca nie posiadał zezwolenia na wykonywanie międzynarodowego przewozu drogowego rzeczy oraz dokumentu przewozowego. Po skontrolowaniu przestrzeni ładunkowej Inspektorzy ujawnili nielegalny przewóz odpadów tranzytem przez Polskę. Na miejsce wezwano Inspektorów Wojewódzkiego Inspektoratu Ochrony Środowiska z Łodzi w celu odpowiedniego zakwalifikowania odpadów. Dodatkowo pojazdy nie miały ważnych badań technicznych, przewóz nie został zgłoszony do odpowiedniego rejestru odpadów, a kierowca naruszył przepisy dotyczące czasu pracy. Nielegalny transport odpadów skierowano na wyznaczony parking.