Wyższa prędkość ciężarówek to milionowe oszczędności i setki tysięcy nieprzepracowanych godzin

Cztery lata temu Anglia oraz Walia postanowiły podwyższyć ograniczenia prędkości dla samochodów ciężarowych. Na drogach jednojezdniowych limit zwiększył się z 40 do 50 mph. Na drogach dwujezdniowych niebędących autostradami podniesiono go zaś z 50 do 60 mph. W przeliczeniu na nasze jednostki, nowe ograniczenia wyniosły 80 oraz 96 km/h.

Jakie były tego efekty? Zdaniem brytyjskiego rządu, szybszy ruch ciężarówek przyniósł cały szereg korzyści. Podwyższył on bowiem średnią prędkość przejazdów, zwiększył efektywność całej branży i ograniczył ilość mandatów. Co natomiast najważniejsze, nie odnotowano przy tym żadnego negatywnego wpływu na bezpieczeństwo.

Faktem jest, że przed wprowadzeniem wyższych ograniczeń ciężarówki jeździły niemal równie szybko. Na drogach jednojezdniowych, podwyższenie limitu o aż 16 km/h skutkowało zwiększeniem średniej prędkości ciężarówek o 2,4 km/h. Na drogach dwujezdniowych zmiana była zaś jeszcze mniejsza, wynosząc 0,64 km/h.

W tej sytuacji ograniczenie ilości mandatów było wręcz oczywiste. Brytyjczycy szacują, że skala przekraczania prędkości przez samochody ciężarowe zmniejszyła się o aż 70 procent. Kierowcy nie przekraczają już limitów, gdyż prawo pozwala im na wystarczająco szybką jazdę. Swoją drogą, to rzadki przykład dostosowywania prawa do realiów, a nie na odwrót.

Co natomiast z zyskami ekonomicznymi? Zdaniem ministerstwa transportu, nawet minimalne wzrosty średnich prędkości przyniosły duże korzyści. Szacuje się, że średnia wyższa o 1 mph (1,6 km/h) może oszczędzić całej branży transportowej 10 milionów funtów rocznie. Ponadto oszczędza się w ten sposób 650 tys. godzin rocznego czasu jazdy kierowców.