Są w Europie firmy, które regularnie wysyłają swoje ciężarówki do Maroka. Z drugiej strony, marokańskie ciężarówki da się też spotkać w Europie. Przejazd z Maroka na południe, w stronę Senegalu, to już jednak zupełnie inna historia, w pełni zasługująca na miano egzotyki.
W swoim nowym reportażu, katarska telewizja Al Jazeera postanowiła zaprezentować jak taka trasa wygląda w praktyce. Głównymi bohaterami jest dwóch Marokańczyków, jadących Scaniami R420 z Agadiru na południu Maroka. Punktem docelowym ich trasy jest Dakar, czyli stolica Senegalu, oddalona o około 3 tys. kilometrów.
Co jest w tym wszystkim najważniejsze, to kwestia przepisów oraz bezpieczeństwa. Dla przykładu, reportaż podkreśla, że bohaterowie reportażu nie muszą sztywno stosować się do norm czasu pracy. Wręcz przeciwnie – nierzadko sypiają po godzinę lub dwie, jako że firma zabrania odbywania dłuższych odpoczynków na trasie.
Tutaj trzeba zaznaczyć, że słynny rajd Dakar musiał zostać przeniesiony z tej części świata, prowadząc teraz po Ameryce Południowej. Rajdowe ciężarówki nie mogły dłużej jeździć do Senegalu, gdyż po drodze było po prostu zbyt niebezpiecznie. Problemem jest zwłaszcza Sahara Zachodnia, z politycznego punktu widzenia nieustannie będąca terytorium spornym, domagającym się niepodległości od Maroka.
Ciekawy fragment dotyczy też granicy z Mauretanią. Co typowe dla Afryki – czas oczekiwania jest tam zupełnie niemożliwy do określenia. Dokumenty mogą być gotowe albo po kilku godzinach, albo po kilku dniach. Ponadto kierowcy musza skorzystać z noclegowni, jako że w okolicach granicy jest wyjątkowo niebezpiecznie. Jakby tego było mało, są całkowicie zdani na własne zapasy wody pitnej.
Do Senegalu ciężarówki docierają niewielkim promem i czeka tam na nich wyraźnie inna, dosłownie afrykańska rzeczywistość. Choć, co ciekawe, Marokańczycy chwalą sobie dobrą jakość tamtejszych dróg i przyjaźnie nastawioną policję.
A co z rzeczą najważniejszą, czyli z zarobkami? Za jedną trasę, trwającą około 2 tygodni, marokańscy kierowcy mają otrzymywać po około 450 dolarów amerykańskich, czyli mniej więcej 1600 złotych. Dla porównania, minimalna płaca za cały miesiąc wynosi w Maroku około 1000 złotych (dla sektora prywatnego) lub 1200 złotych (dla sektora publicznego). Jeden z bohaterów reportażu zwraca jednak uwagę na spore wydatki, które czekają go w trasie. W efekcie do domu może przywieźć ledwie połowę swojego zarobku.