Wodorowy ciągnik na daleką Szwecję – klient zażyczył sobie 20 zbiorników za kabiną

Ciągnik z zasilaniem wodorowym, zdolny obsługiwać ponad 60-tonowe zestawy na dalekobieżnych trasach w północnej Skandynawii – pojazdu zgodnego z takimi oczekiwaniami nie znajdziemy w ofercie żadnej z wiodących marek. Jest jednak w Holandii pewien warsztat, który przygotowuje taką ciężarówkę w ramach specjalnego, indywidualnego zamówienia.

Firma Holthausen Clean Technology, bo o niej tutaj mowa, już od kilku lat zajmuje się przebudowywaniem ciężarówek na zasilanie wodorowe. Dotychczas były to głównie pojazdy do lokalnych zastosowań, jak ciężka dystrybucja czy przewozy komunalne, o zasięgu wynoszącym do 500 kilometrów. Niedawno pojawił się jednak Szwedzki klient o zupełnie innych wymaganiach, wymienionych już na wstępie. Chciał on mieć ciągnik na trasy dalekobieżne, zaplanował dla niego ponad 60-tonowe zestawy, a jednocześnie oczekiwał odpowiedniego zasięgu w arktycznych warunkach, bez wyrzeczeń w zakresie układu ogrzewania.

Jako bazę dla całego projektu wybrano DAF-a XF, fabrycznie skonfigurowanego jako podwozie 6×2. Pojazd ten został całkowicie pozbawiony spalinowego napędu, a w jego miejsce wstawiono elektryczny silnik o mocy 612 KM, ogniwa wodorowe o wydajności 250 kW (odpowiadają one za wytwarzanie prądu z wodoru), a także rekordowy zestaw 20 zbiorników na wodór (na zdjęciu widać 18 sztuk, ale docelowo będą o 2 sztuki więcej). Poza tym zamontowano aż dwie pompy ciepła, z których jedna będzie odpowiadała za ogrzewanie kabiny, a druga utrzyma odpowiednią temperaturę w elementach układu napędowego.

Wspomniane 20 zbiorników wodoru to ilość tak ogromna, że wymagała stworzenia aż potrójnej wieży za kabiną. Potrzebny był też bardzo długi rozstaw osi, co wyjaśnia, dlaczego ciągnik powstaje tutaj z podwozia pod zabudowę. Jak natomiast będzie wyglądał zasięg przy takiej ilości zbiorników? Łącznie ma się tutaj zmieścić około 100 kilogramów wodoru, co w przypadku autostradowego ruchu w 40-tonowym zestawie wystarczyłoby do przejechania co najmniej 1400 kilometrów. Naturalnie pozostaje pytanie jak wypadanie to przy ponad 60 tonach, na dalekiej północy, z dala od autostrad. Osobiście spodziewałbym się około 700-800 kilometrów.

Na razie nie zdradzono do jakiej firmy trafi ta ciężarówka i jakie transporty będzie obsługiwała. Jedno jest jednak pewne – musi to być bardzo, bardzo, ale to bardzo bogaty klient. Już zwykły ciągnik na wodór jest bowiem ponad 10-krotnie droższy od diesla, w omawianej konfiguracji różnica na pewno będzie jeszcze większa. Do tego Holthausen Clean Technology musi przeszkolić cała grupę szwedzkich mechaników, którzy będą obsługiwali ten pojazd na co dzień. Mówiąc więc krótko, to naprawdę duża operacja.