W nocy prowadzi ciężarówki na stałych trasach, wieczorem rozwozi rowerem jedzenie

Kierowcy ciężarówek oraz rowerowi kurierzy to grupy, które raczej za sobą nie przepadają. Jak jednak pokazał pewien Francuz, którego historia pojawiła się w ubiegłym tygodniu w mediach,  oba zawody można też ze sobą połączyć.

Mickael Tonello z miasta Le Mans jest zarówno kierowcą pełnowymiarowej ciężarówki, jak i kurierem rowerowym dostarczającym żywność. Nocami obsługuje on stałą linię firmy Kuehne+Nagel, kursując do Reims, Paryża lub Orleanu. Zwykle rozpoczyna trasę między godziną 7 a 10 wieczorem, a zjazdy do bazy mają miejsce między godziną 4 a 8 rano.

Druga praca odbywa się za dnia oraz w weekendy. Jest to przewóz żywności na sportowej „kolarzówce”, w ramach popularnej aplikacji Uber Eats. Francuz wsiada na swoje dwa kółka głównie w niedziele, poświęcając na dostawy nawet pięć godzin i przejeżdżając w różnych warunkach po kilkadziesiąt kilometrów. Zdarza się też, że wykonuje po kilka zleceń w dni robocze. Robi to wówczas przed wieczorem, a więc przed rozpoczęciem trasy ciężarówką.

Dlaczego? Chodzi tutaj o kwestie finansowe – kierowca dorabia na rowerze, by łatwiej wyremontować swój dom. Jak sam twierdzi, dostarcza mu to nawet 1200 euro miesięcznie, a jednym kosztem jest czas oraz wysiłek fizyczny. Ja natomiast jestem bardzo ciekawy jak wygląda tutaj kwestia przestrzegania norm czasu pracy. Mianowicie, czy na przykład w czasie powypadkowego dochodzenia służby kontrolne uznałyby takie rowerowe zlecenia za „inną pracę”, konieczną do odnotowania wpisem manualnym w tachografie?

Zdjęcie kierowcy-kuriera z artykułu „ouest-france.fr”: