USA też narzuca przesiadkę na elektryki – ponad 600 tys. ciężarówek do 2032 roku

Nie tylko Unia Europejska postanowiła narzucić plan elektryfikacji transportu. W Stanach Zjednoczonych właśnie zatwierdzono bardzo podobne regulacje, obejmujące plany na lata 2027-2032.

Ogólne założenia postanowiono podzielić na podwozia pod zabudowy oraz ciągniki siodłowe. Te pierwsze będą musiały do 2032 roku ograniczyć emisję gazów cieplarnianych w zakresie od 32 do 62 procent (w zależności od konfiguracji i przeznaczenia). Za to w przypadku ciągników siodłowych oczekuje się ograniczenia w zakresie od 9 do 40 procent.

Emisja gazów cieplarnianych jest wprost proporcjonalna do spalania oleju napędowego. Dlatego realizacja powyższych planów ma być powiązana z rozpropagowaniem ciężarówek elektrycznych. Szacuje się, że do 2032 roku będą one musiały stanowić jedną trzecią ciężkiego rynku, a na drogi wyjedzie łącznie 623 tys. ciężarówek zasilanych prądem.

Oczywiście pozostaje pytanie, czy Amerykanom uda się zrealizować powyższy plan. Jak na razie tamtejsza oferta elektryków pozostaje mocno okrojona, nie przewidując żadnych modeli nadających się do transportu prawdziwie dalekobieżnego. Poza tym problemem jest kwestia infrastruktury do ładowania, wstępnie wycenionej na… bilion dolarów (pełne wyliczenia pod tym linkiem).

Dla porównania przypomnę europejskie plany, szerzej wyjaśniane w tym artykule. Bruksela zarządziła, by do 2030 roku emisja gazów cieplarnianych przez nowo rejestrowane ciężarówki spadła o średnio 45 procent. Do 2035 roku ma to być 65 procent, a do 2040 roku aż 90 procent.

Na zdjęciu: Volvo VNR Electric