Udany sprzeciw wobec kamer w ciężarówkach – wizja protestu usunęła obiektywy

W ubiegłym tygodniu pisałem o proteście przygotowanym przez francuskie związki zawodowe. Miał on być odpowiedzią na nowe wymagania koncernu paliwowego TotalEnergys, nakazujące montaż wewnętrznych kamer w ciężarówkach podwykonawców, by obserwować w ten sposób zachowanie kierowców. Wystarczyła jednak sama zapowiedź tego protestu, by spór został rozwiązany.

Związki zawodowe nie tylko sprzeciwiły się montażowi kamer, ale też wymieniały długą listę przepisów, które mogłyby zostać w ten sposób złamane. Mowa było o naruszeniu prawa do życia prywatnego, zawartego we francuskim Kodeksie Cywilnym. Wskazywano też na sprzeczność z Kodeksem Pracy oraz Kodeksem Karnym, co miało być nawet omawiane we wcześniejszych procesach.

Argumenty te najwyraźniej były słuszne, jako że TotalEnergys odpowiedziało na nie zmianą wymagań dla podwykonawców. Natychmiast usunięto z nich wymóg rejestrowania obrazu z wnętrza kabin ciężarówek, a także zapisywania go w przypadku zaistnienia niebezpiecznych na trasie. Tym samym instalacja oraz użytkowanie wewnętrznych kamer przestały być obowiązkowe.

Sprawa jest tym bardziej ciekawa, że kamery skierowane na kierowców zdobywają w branży coraz większe zainteresowanie. W wielu brytyjskich firmach są one wręcz normą, a jeden z holenderskich przewoźników chwalił się ostatnio 60-procentowym zmniejszeniem szkodowości we flocie. Jak twierdzi, osiągnął to dzięki montażowi kamer i analizowaniu nagrań przez sztuczną inteligencję (artykuł na ten temat tutaj). Za to na przykład holenderski związek zawodowy przeprowadził kilka lat temu badanie, według którego tylko 1,7 procenta kierowców ciężarówek popiera takie kamery w kabinach swoich pojazdów. Swego czasu głośno było też o aferze z RPA, gdzie kamera nie wyłączyła się w czasie pauzy i obraz przebierającego w kabinie kierowcy został przekazany do biura (szczegóły pod tym linkiem).