Tureccy przewoźnicy podbiją europejski transport? Jest pomysł zniesienia dla nich ograniczeń

Od kiedy Komisja Europejska pracuje nad „Pakietem Mobilności”, stale słyszy się o ogromnym zagrożeniu dla polskich przewoźników. Ja sam traktuję jednak tę sprawę z przymrużeniem oka, bo:

a) jakoś nie wyobrażam sobie belgijskich i francuskich firm skutecznie odbijających rynek przewozowy;
b) wejście ” Pakietu Mobilności” w życie nadal jest niepewne, podobnie jak jego ostateczny kształt;
c) zjazdy co kilka tygodni na bazę nie wydają mi się wymaganiem, które pogrąży całą polską branżę.

Zamiast tego, jeśli już gdzieś miałbym dopatrywać się zagrożenia, to w jakimś jednym, konkretnym kraju. Musiałby to być kraj o ogromnym transportowym potencjale, strategicznie położony i mający dostęp do dużej ilości kierowców. Przyznacie, że coś takiego naprawdę niełatwo wskazać. No chyba, że spojrzymy na Turcję…

Skąd ten pomysł? Wszystko odnosi się do działań podjętych przez organizację IRU, zrzeszającą przewoźników z całego świata. Jak podaje dziennik „Daily Sabah”, organizacja ta zaapelowała o liberalizację unijnych zasad przewozowych względem Turcji. I co więcej, apel ten trafił naprawdę nie byle gdzie, mianowicie do Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz Światowej Organizacji Handlu.

IRU podkreśla, że kraje unijne już w 1995 roku zawarły z Turcją unię celną. Na niewiele jednak się to zdaje, jako że drogowy przepływ towarów jest znacznie utrudniony. Korki na granicy z Bułgarią liczą po kilkanaście kilometrów, kierowcy muszą posiadać trudne w uzyskaniu wizy, ciężarówki poddaje się drobiazgowym kontrolom, a ponadto konieczne jest posiadanie zezwoleń na przewóz w każdym pokonywanym kraju.

Zdaniem IRU, wszystkie te wymagania łamią zasady wolnego handlu i powinny zostać zniesione. Mowa tutaj zwłaszcza o zezwoleniach, znacznie ograniczających Turkom dostęp do europejskiego rynku. Innymi słowy, organizacja chciałaby dać tureckim firmom podobne możliwości, jak te przewidziane dla przewoźników unijnych.

Wylicza się, że taka zmiana zasad zwiększyłaby wartość unijno-tureckiej wymiany handlowej o 3,5 miliarda euro rocznie. Ponadto IRU dostrzega w tureckich przewodnikach ogromny potencjał, zwłaszcza w kwestii przewozów dalekobieżnych. W tej kwestii mogliby oni więc zagrozić firmom z Polski.

Z racji doświadczenia w azjatyckim tranporcie, IRU wymienia Turcję jako kraj mogący opanować na przykład przewozy unijno-chińskie. Rynek ten właśnie zaczyna powstawać i nadal nie wiadomo który kraj opanuje go w największym stopniu. Turcy wydają się zaś tym lepszym kandydantem, że dysponują odpowiednimi ciężarówkami, mają dostęp do dużej ilości niedrogich oraz odważnych kierowców, a ich kraj położony jest idealnie na styku Azji oraz Europy.

Czyżby więc to w Turcji leżała transportowa przyszłość naszego kontynentu? Z odpowiedzią na to pytanie trzeba poczekać na reakcję że strony ONZ oraz WTO.