Trasa do Dubaju w dokładnej relacji polskiego kierowcy – mniej pozytywny obraz

Powyżej: zdjęcie zestawu Pawła

Zdjęcia opublikowane dzisiaj rano przez firmę Milton Group z Wrocławia, przedstawiające zaledwie 9-dniową trasę z Łotwy do Kuwejtu, będą zapewne jednym z najgłośniejszych tematów nadchodzącego weekendu. Skoro już natomiast mowa o tak dalekich przewozach, postanowiłem opublikować jeszcze jeden artykuł na ten temat. Będzie to relacja polskiego kierowcy-przewoźnika, przedstawiająca arabskie przewozy w wyraźnie bardziej skomplikowanym świetle.

Paweł Sztomberski, właściciel firmy przewozowej Me Trans z Warszawy, w ubiegłym roku osobiście odbył trasę na Półwysep Arabski. W jego przypadku był to akurat transport do Zjednoczonych Emiratów Arabskich, konkretnie do Dubaju, również wykonany pod karnetem TIR i również wykorzystujący rejs przez Zatokę Perską. Po opuszczeniu Europy przewoźnik musiał więc przejechać przez całą szerokość Turcji, następnie udał się na południe Iranu i tam wstawił ciężarówkę na statek do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Rejs ten prowadził do portu Szardża, a stamtąd Paweł przejechał jeszcze do sąsiedniego Dubaju, gdzie znajdował się punkt docelowy jego trasy.

Zjednoczone Emiraty Arabskie na mapie Bliskiego Wschodu:

Szardża i Dubaj na mapie Emiratów:

Całe „kółko” liczyło 13 tys. kilometrów, dokładając ten dystans do około 900-tysięcznego przebiegu ciężarówki Pawła. Mowa tutaj o Iveco Stralis Hi-Way z 2014 roku, wówczas ośmioletnim i ciągnącym w tej trasie naczepę chłodniczą. Pojazd musiał sobie przy tym poradzić z naprawdę ekstremalnymi warunkami, na Półwyspie Arabskim zmagając się z 50-stopniową temperaturą powierza, natomiast w Iranie mając do czynienia z bardzo wyboistymi drogami. I trzeba przyznać, że blisko milionowy Hi-Way zniósł to wszystko naprawdę dobrze, doznając tylko jednej awarii w Iranie, w postaci przetarcia się kabla prowadzącego do „hebla”. Właściciel zdołał usunąć ten problem we własnym zakresie, nie odnotowując z tego powodu większych opóźnień.

Za to procedury towarzyszące trasie wypadły znacznie mniej pozytywnie niż w relacji przedstawionej przez firmę Milton Group. Problemem okazywały się nawet tak prozaiczne rzeczy, jak zakup paliwa w Iranie. Sprzedaż była bowiem w dużej mierze reglamentowana i zarezerwowana dla lokalnych kierowców, dysponujących specjalnymi kartami. Zdarzyło się, że chcąc kupić choć 20 litrów w kanistrze Paweł musiał za to zapłacić… 30-krotnie więcej niż kierowcy lokalni! Co też ciekawe, w rejs przez Zatokę Perską ciężarówka musiała udać się bez kierowcy, jako że statek nie oferował miejsca dla pasażerów. Paweł płynął więc osobno, statkiem typowo pasażerskim. A do tego doszły wyjątkowo kosztowne formalności, jak na przykład odprawa celna w porcie w Szardży wyceniona na prawie 6 tys. złotych. Nie wspominając już o tym, że formalności nie należały niestety do zbyt sprawnych, nie brakowało też przy nich błędów i to tylko utrudniło przejście kontroli na powrocie. Poza tym nawet kontakt z bliskimi był utrudniony, jako że w Iranie komunikatory internetowe były w dużej mierze zablokowane.

Ze wszystkim tym możecie zapoznać się na zestawie 54 zdjęć oraz filmów, które polski przewoźnik zamieścił na Instagramie w czasie swojej trasy. Pierwszy wpis, oznajmiający początek wyjazdu, pochodził z 1 sierpnia ubiegłego roku, ładunek powrotny udało się odprawić w Emiratach 20 października, a na zdjęcie z przekraczania słowacko-polskiej granicy w Barwinku trzeba było czekać aż do 10 listopada. Łącznie mamy więc trzy i pół miesiąca poza domem, dłuższy czas oczekiwania w Emiratach i trzy tygodnie samego tylko powrotu. Tym bardziej więc zapraszam do obejrzenia całości, dostępnej pod tym linkiem: me_trans_ciezarowka_do_dubaju

Przykładowy film, omówienie odprawy po powrocie z Dubaju do Iranu:

 
 
 
 
 
Wyświetl ten post na Instagramie
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 
 

Post udostępniony przez ME Trans (@me_trans_ciezarowka_do_dubaju)