Model płatności wygląda następująco: na przykład wypłaty za pierwszy miesiąc są zawsze zatrzymywane jako depozyt, pieniądze za drugi miesiąc są wypłacane dopiero w czwartym miesiącu, wynagrodzenie za trzeci w piątym, za czwarty w szóstym i tak dalej.
Powyższy fragment ma opisywać system wynagrodzeń, któremu podlega ponad 140 kierowców ciężarówek z Kaukazu oraz Azji Środkowej protestujących na parkingach w Gräfenhausen przy niemieckiej autostradzie A5. Mowa tu o pracownikach trzech polskich firm transportowych, pochodzących spod Krakowa i kojarzonych z tym samym przedsiębiorcą. Jeśli więc rozliczenia faktycznie wyglądają w tak absurdalny sposób, aż włos jeży się na głowie, że branża transportowa może być psuta od środka przez tego typu rozwiązania.
Zacytowane słowa pochodzą z reportażu niemieckiego dziennika „Die Welt”, który zebrał w tej sprawie cały szereg informacji, rozmawiając z protestującymi kierowcami, zbierając wyjaśnienia od związków zawodowych, a także przedstawiając punkt widzenia firmy transportowej. Ta ostatnia ma nie zgadzać się z postulatami protestujących kierowców, twierdząc, że wynagrodzenia wypłacane są zgodnie z planem, a blokada ciężarówek na parkingach to nielegalna forma wymuszenia. Dlatego też sprawa może wkrótce znaleźć swój finał w niemieckiej prokuraturze, właśnie na wiosek firmy.
Jeśli chcecie poznać ten szerszy obraz, polskojęzyczną wersję materiału „Die Welt” znajdziecie na stronie „Onetu”. Pojawiła się ona w dniu dzisiejszym, pod następującym linkiem: Strajk pracowników polskiej firmy w Niemczech. „To wierzchołek góry lodowej”
Źródło zdjęcia: niemiecki związek zawodowy DGB