Stawki o 50% w dół i Syberia zamiast weekendu w domu – rosyjski transport upada

W rosyjskich mediach pojawiły się kolejne doniesienia o sytuacji tamtejszych przewoźników. Komentarza udzieliło ogólnokrajowe stowarzyszenie rosyjskich przewoźników Gruzavtotrans, a przedstawiony przy tym obraz można określić na przykład „nędzą i rozpaczą”.

Jak się okazuje, nałożone na Rosję sankcje już zmieniły tamtejszy rynek pracy. Coraz częściej dochodzi bowiem do sytuacji, gdy kierowcy z bogatszych, zachodnich krajów podejmują się kursów na daleką Syberię lub na granicę z Chinami. Dotychczas raczej takich przejazdów raczej unikano, z uwagi na ich wielotygodniowy charakter. Dzisiaj jednak pracy ma brakować tak bardzo, że kwestia zjechania na weekend do domu zeszła na drugi plan.

Jednocześnie doszło do gwałtownego zmniejszenia stawek. Tutaj Gruzavtotrans podaje przykład tras między południową Rosją a Petersburgiem, gdzie wynagrodzenia dla przewoźników spadły o około 50 procent. Wynika to oczywiście z faktu, że wiele firm transportowych straciło swoje zlecenia i szuka wszelkiej możliwej pracy, zaniżając przy tym wynagrodzenia. Jest to efekt między innymi unijnej blokady, w związku z którą ciężarówki obsługujące trasy międzynarodowe musiały przenieść się na kraj. Swoje zrobiło też ograniczenie ruchu w rosyjskich portach morskich oraz ograniczenie krajowej produkcji, z uwagi na wycofywanie się zagranicznych koncernów.

Szczególnie mocno sytuacja miała dotknąć kierowców-właścicieli, dysponujących swoimi własnymi pojazdami. Tutaj nadmierna konkurencja na rynku połączyła się z gwałtownym wzrostem kosztów serwisowania. Gruzavtotrans mówi wiec o powszechnym zjawisku odstawiania własnych ciężarówek pod płot, by zamiast tego szukać pracy na etacie w większych firmach transportowych.

Skoro już mowa o serwisowaniu, to przewoźników miała zaskoczyć ogromna liczba problemów. Dla przykładu, pewnej nocy zupełnie odcięto możliwość aktualizowania oprogramowania w komputerach diagnostycznych Scanii oraz MAN-a, co sparaliżowało pracę serwisów. Nagle zmieniono też kierunek pozyskiwania części zamiennych, ściągając je głównie z Turcji przez Gruzję. Coś takiego oznacza nawet miesiąc w kolejkach, przekładając się na ogromne ceny w hurtowniach. Nie pomogło też kupowanie pojazdów krajowych, czyli Kamazów, gdyż te z silnikami od Euro 3 w górę również zostały dotknięte problemem, z uwagi na spokrewnienie z produktami zachodnimi.

A jak wygląda w tym wszystkim rynek ciężarówek używanych? Co ciekawe, te mają być obecnie bardzo kosztowne. Najwyraźniej sprzedawcy liczą na desperację klientów, którzy od trzech miesięcy nie mogą przecież kupić żadnej nowej ciężarówki zachodniej. Popyt ma jednak pozostawać na niewielkim poziomie, bo i po co kupować ciężarówkę w obliczu problemów opisanych już powyżej.

Jak więc widać, potwierdziły się zapowiedzi z początku wojny, gdy sankcje określano bronią z opóźnionym działaniem, ale za to bardzo dotkliwą. Prezes Gruzavtotrans sam zresztą przyznaje, że do nadchodzącej jesieni rosyjska branża transportowa może znaleźć się w kompletnej rozsypce.