Sprawiedliwość na zakręcie cz. 1 – kronika spraw kryminalnych związanych z transportem

Za chwilę przekażę głos Miłoszowi Urbanowi, który rozpocznie nową serię tekstów. Będą to krótkie kryminały, oparte o prawdziwe wydarzenia i zawsze w jakiś sposób dotyczące branży transportowej. Mowa będzie o zabójstwach, kradzieżach i napadach, a kierowcy wystąpią w roli ofiar lub przestępców. W pierwszym odcinku zapoznamy się historią psychopatycznego mordercy z USA, znanego jako „The Truck Stop Killer”.

W 2004 roku analityk z biura FBI w Oklahomie skojarzył z sobą sprawy kilkunastu zamordowanych kobiet, których ciała odnaleziono wzdłuż autostrady międzystanowej I40, łączącej wschodnie wybrzeże Stanów Zjednoczonych z zachodnim. Po dokładniejszej analizie akt wskazał niepokojące prawidłowości w zamkniętych już dochodzeniach z Oklahomy, Texasu, Arkansas i Missisipi. Informacje te natychmiast przekazał do programu zajmującego się identyfikacją i zatrzymywaniem sprawców najbrutalniejszych przestępstw, w celu ustalenia, czy podobne prawidłowości pojawiają się również w przypadku innych dróg międzystanowych. Kiedy jego podejrzenia się potwierdziły, FBI powołało do życia inicjatywę HSK – Highway Serial Killings. W pierwszym etapie działalności agenci Federalnego Biura Śledczego wyodrębnili ponad siedemset pięćdziesiąt niewyjaśnionych morderstw, których ofiary – zazwyczaj młode kobiety o dość swobodnym i ryzykownym trybie życia – zostały porzucone wzdłuż autostrad i dróg krajowych w USA. Jednym z głównych zadań nowej inicjatywy miało być umożliwienie kontaktu między lokalnymi posterunkami policji z różnych stanów i wymiana informacji na temat ofiar przestępstw oraz śledztw w tych sprawach, co wcześniej w zasadzie nie miało miejsca, a o wpadnięciu na ślad wielu seryjnych morderców decydował łut szczęścia. O działalności HSK opinia publiczna dowiedziała się dopiero w 2009 roku, a FBI do dziś odmawia podania jakichkolwiek dokładniejszych informacji.

Analityk kryminalny FBI Chrsitie Palazzolo w jednym z wywiadów powiedział, że jeśli można by wskazać idealny zawód dla seryjnego mordercy, jednym z najlepszych wyborów byłaby praca kierowcy ciężarówki na długich trasach krajowych i międzynarodowych. Dodał jeszcze, że to nie oznacza, że cieszących się w USA ogromnym szacunkiem i sympatią kierowców ciężarówek trzeba traktować jako potencjalnych przestępców, lecz anonimowość długich, pustych tras oraz odizolowane truck-stopy przyciągają czarne owce, które psują wypracowaną marzeniami i ciężką pracą świetną opinię, na jaką zasługują ci kierowcy.

***

Kierowcy ciężarówek cieszą się zasłużenie wielką sympatią mieszkańców Ameryki, więc kiedy Mike Miller, policjant patrolujący autostradę I10 w Casa Grande w Arizonie zobaczył czerwonego Peterbilta z włączonymi światłami awaryjnymi, zaparkowanego na poboczu pasa w stronę Tuscon, nie miał żadnych złych przeczuć. Zaparkował radiowóz za wielometrową naczepą, wziął latarkę i poszedł sprawdzić, jak może pomóc. Był to pierwszy ze zbiegów okoliczności, które pierwszego kwietnia 1990 roku pozwoliły zatrzymać jednego z najstraszniejszych seryjnych morderców w historii Stanów Zjednoczonych.

Miller nie mógł wtedy widzieć, że jego wierność mottu amerykańskiej policji – to serve and protect – służyć i chronić – poruszy śniegową kulę, która toczy się aż do dzisiaj, gdyż analitycy i technicy kryminalistyki cały czas pracują nad identyfikacją szczątków ponad pięćdziesięciu ofiar przypisywanych Robertowi Benowi Rhoadesowi, człowiekowi, który zaparkował Peterbilta na poboczu.

Oficer Mike nie dostrzegł nikogo na zewnątrz, jednak jego uwagę przyciągnął ruch w środku kabiny sypialnej. Oparł stopę na zbiorniku paliwa i zajrzał do środka. To, co zobaczył, zmroziło mu krew w żyłach: na łóżku siedziała naga kobieta, z rękoma przypiętymi kajdankami do rury pod sufitem, w ustach miała końskie wędziło, a jej skórę znaczyły czerwone pręgi od uderzeń i strużki krwi. Gdy go zauważyła, zaczęła się szaleńczo szarpać i niewyraźnie krzyczeć, na co rozsunęła się zasłona oddzielająca sypialnię od przednich siedzeń i w polu widzenia policjanta pojawił się jakiś mężczyzna. Mike Miller natychmiast podbiegł do kabiny, szarpnięciem otworzył drzwi i nakazał mu  wysiąść. Kierowca bez wahania wykonał polecenie, informując, że posiada przy sobie broń, co oznaczało, że nie ma złych zamiarów. Robert Ben Rhoades mimo to został zakuty i przewieziony na posterunek, gdzie rozpoczęło się przesłuchanie. Mężczyzna bardzo sprawnie odpowiadał na pytania – choć raczej krążył wokół nich, budując słowami wizerunek ciężko pracującego przykładnego męża, który zgodził zabrać autostopowiczkę o dziwnych upodobaniach. I gdyby nie to, że dziewczyna znaleziona w jego samochodzie wciąż żyła, a jej tortury trwały zbyt krótko, by ją zastraszyć i odwieść od zeznawania, Robert Ben Rhoades znów uniknąłby sprawiedliwości. To kolejny przypadek, który zaważył na dalszych losach mordercy.

Mężczyzna został zatrzymany pod zarzutem napaści, gwałtu, uszkodzenia ciała i pozbawienia wolności, a detektyw Bernhardt, wysłał list do sądu we Florence, w Arizonie, z wnioskiem o aresztowanie Rhoadesa, przynajmniej do czasu zakończenia dochodzenia. Liczył na nowe informacje i możliwość rozszerzenia zarzutów. Opis całej sytuacji, obrażeń uwolnionej kobiety oraz dane kierowcy przekazał również policji w Huston, gdzie mieszkał kierowca.

Dość szybko odezwał się detektyw R.E. Bomar. Policjant doskonale pamiętał przypadek młodej dziewczyny, którą Rhoades zaprosił do kabiny na jednym z truck stopów w Huston, a następnie więził przez dwa tygodnie, obciął jej włosy, zgolił włosy łonowe, gwałcił i torturował. Było to możliwe, gdyż sypialnię swojego Peterbilta przerobił na prawdziwą salę tortur, z drążkami do przywiązywania ofiar i zasłonami, dzięki czemu całymi tygodniami mógł wozić swoje ofiary po kraju, a potem porzucać ich ciała w ustronnych miejscach.

Osiemnastolatce udało się jednak uciec, bo Rhoades popełnił błąd i zbyt luźno zatrzasnął kajdanki. Nietypowa dla niego niedbałość ocaliła jej życie. Jednak dwa tygodnie piekła strasznie mocno odbiło się na psychice dziewczyny, bo gdy Rhoades został zatrzymany i rozpoczęto okazanie, powiedziała, że go nie rozpoznaje. Później, płacząc, wytłumaczyła policjantom, że widząc go, czuła się śmiertelnie zagrożona, a ich było zbyt niewielu, by ją ochronić.

Rhoades wyszedł wtedy na wolność i mógł kontynuować swój morderczy proceder. Jednak policja miała już informacje o jego sposobie postępowania i rytuałach, które w przypadku sadystycznych morderców są niczym odręczny podpis.

Znów zadecydował łut szczęścia, bo obie dziewczyny zostały znalezione w dwóch różnych stanach, a sprawcą był ten sam mężczyzna. To skłoniło Bernhardta do skontaktowania się z biurem FBI w Phoenix, skąd coraz grubszą teczkę z dokumentami w trybie pilnym przesłano do Huston. Tam trafiła na biurko agenta specjalnego FBI Boba Lee.

Agent Lee zapoznał się z opisami tortur, gwałtów, zdjęciami uwolnionej dziewczyny oraz „zestawu gwałtu” – walizki z przyborami do dręczenia kobiet – która została zabezpieczona w ciężarówce Rhoadesa. Nie miał najmniejszych wątpliwości, że trafił na seksualnego sadystę, który swój proceder prowadzi od lat. Doświadczenie mówiło, że tego typu zwyrodnialcy zaczynają od niewielkiego zbioru przyrządów zadawania mąk. W ciężarówce Rhoadesa znaleziono haki, klamerki ząbkami, tzw. krokodylki, dilda, pejcze, liny, łańcuchy i przede wszystkich przyspawane do ścian uchwyty i drążki. Tak wyrafinowana kolekcja musiała powstawać przez całe lata.

Dopiero po biurokratycznej przepychance i dołączeniu dodatkowej opinii psychologa behawioralnego z FBI udało mu się przekonać sąd do wydania nakazu przeszukania mieszkania kierowcy – w Stanach Zjednoczonych prywatność obywateli prawo chroni bardzo mocno, co jeszcze przynajmniej raz mogło opóźnić toczące się już śledztwo. Na miejscu zabezpieczono dużą ilość kobiecych ubrań, bielizny, sznurów, kajdanek, ręczników przesiąkniętych krwią i skórzanych przyborów do sadomasochistycznych orgii. Wśród zabranych z mieszkania dowodów znalazła się kolekcja zdjęć młodych kobiet. Część polaroidów przedstawiała nastolatkę o niepokojącym, przerażonym spojrzeniu. Na niektórych zdjęciach była naga, na innych ubrana w wyraźnie nie swoje rzeczy i za duże czarne szpilki, a kolejne pokazywały siniaki na jej ciele i różne etapy odrastania zgolonych włosów łonowych.

Fotografie wzbudziły w agencie Lee tak ogromne emocje, że nie mógł przestać o nich myśleć. Prawo w Stanach Zjednoczonych nie pozwalało jednak na opublikowanie choćby twarzy z polaroidów, gdyż istniała możliwość, że dziewczyna dobrowolnie uczestniczyła w sadystycznych orgiach. W takim przypadku FBI musiałoby się liczyć z wypłaceniem ogromnego odszkodowania za naruszenie jej prywatności.

Przez kolejny rok wspomnienie przerażonych oczu nastolatki ze zdjęć prześladowało agenta Lee i nie pozwalało mu spokojnie spać. Wtedy zdarzył się kolejny przypadek.

Agent Mark Young prowadził inną sprawę zamordowanej dziewczyny. Jej zwłoki odnalazł farmer w starej stodole, którą chciał spalić, by oczyścić miejsce pod uprawy. Dzięki dokumentacji stomatologicznej udało się ustalić, że zamordowana to Regina Walters, czternastolatka z Pasadeny w Teksasie, po raz ostatni widziana żywa w pobliży Huston, w czasie łapania stopa, ze swoim chłopakiem, Rickim Lee Jonesem.

Policja z prowincjonalnego miasteczka, skąd pochodziła dziewczyna, nie przyłożyła się do śledztwa i ułatwiła sobie życie, oskarżając o zabójstwo Reginy jej chłopaka, choć zrobiła to pod jego nieobecność. I nic dziwnego, bo nastolatek wtedy już nie żył, a jego zwłoki leżały porzucone w przydrożnym rowie w Teksasie. Śledztwo można było jednak zamknąć i uznać, że wszystko zostało wyjaśnione. Sprawą zainteresowało się FBI ze względu na kilka szczegółów, które, jak się okazało, wskazywały, że morderca Reginy Walters zabijał już wcześniej. Dziewczyna zginęła uduszona drucianą garotą zaciśniętą znacznie mocniej, niż było konieczne, by odebrać jej życie. Przed śmiercią była torturowana, miała obcięte włosy i zgolone włosy łonowe. Z tej układanki wyłaniał się obraz sadystycznego mordercy, który nie zna litości i realizuje przećwiczony wcześniej rytuał.

Biuro FBI w Huston w 1991 roku było wielką salą, w której obok siebie stały biurka agentów. Gdyby nie to, agent Lee mógłby nigdy nie usłyszeć rozmowy, jaką agent Young prowadzi z kolegą na temat swojej sprawy.

Podekscytowany Lee przyniósł zdjęcia znalezione w domu Rhoadesa i pokazał je agentowi FBI, który potwierdził, że to mogła być ofiara z jego sprawy. Sam znał ją jedynie z fotografii dostarczonych przez rodzinę, na których nastolatka miała długie włosy. Dlatego pokazał okrojone polaroidy ojcu zamordowanej, który nie miał wątpliwości – to była jego córka. Okazało się też, że niedługo po porwaniu Reginy, mężczyzna zaczął otrzymywać anonimowe telefony, w których nieznajomy informował go – „Odmieniłem ją trochę. Obciąłem jej włosy”, po czy się rozłączał.

Udało się ustalić, że połączenia wykonano z Oklahoma City w stanie Oklahoma i Ennis w stanie Teksas, dzień po dniu. Agent Lee wiedział, co robić. Znał dane zamordowanej ze zdjęć i miejsca, z których dzwoniono do jej ojca. Pewność siebie Rhoadesa miała się teraz na nim zemścić, bowiem dane z jego log booka – papierowego, amerykańskiego odpowiednika tachografu – zostały wcześniej dokładnie przeanalizowane przez specjalistów z FBI i pokrywały się z miejscami, skąd dzwoniono do ojca Walters.

W 1992 roku udało się przygotować akt oskarżenia. Robert Ben Rhoades był przekonany, że czeka go kara śmierci, więc zaproponował układ. Przyznał się do zbrodni w zamian za dożywocie bez możliwości wcześniejszego zwolnienia. Prokuratura wyraziła zgodę i Rhoades został skazany.

Gdyby ktoś myślał, że to już koniec tej sprawy, byłby w błędzie. Dzięki zeznaniom mordercy, udało się wyjaśnić wiele szczegółów popełnionej przez niego zbrodni. Ustalono, że czternastoletnia Regina Walters zginęła dwa tygodnie po tym, jak ze swoim chłopakiem Rickim Lee Jonsem wsiadła do ciężarówki Rhoadesa. Mężczyzna niemal natychmiast zastrzelił nastolatka, jego ciało porzucił w przydrożnym rowie, a dziewczynę woził uwięzioną w sali tortur za szoferką, gdzie przeszła przez niewyobrażalne piekło. Zdjęcia znalezione później w mieszkaniu Rhoadesa przedstawiają Reginę Walters na chwilę przed śmiercią, kiedy najprawdopodobniej wiedziała, co ją czeka. Policjanci, dziennikarze i agenci FBI jednogłośnie twierdzą, że ze względu na historię, która je otacza, to jedne z najbardziej poruszających fotografii, jakie widzieli w czasie swojej pracy.

W identyczny sposób skończyła inna para, pierwsza, o której wiemy z całą pewnością – Douglas Zyskowski i Patricia Walsh, którzy poprosili Rhoadesa o podwiezienie. Doug zginął od strzałów z pistoletu, a Patricia przed śmiercią była torturowana, gwałcona i dręczona, między innymi obcinaniem włosów, jednak do ich zamordowania mężczyzna przyznał się wiele lat po pierwszym wyroku. Ich ciała musiały czekać przez kilkanaście lat na identyfikację, bo dopiero badania DNA w 2006 pozwoliło połączyć bezimienne szczątki z aktami zaginionych. Rodziny ofiar, po zapewnieniu, że oprawca nigdy nie wyjdzie na wolność, doprowadziły do zawarcia kolejnej ugody, by nie musieć ponownie przechodzić przez horror odtwarzania ostatnich chwil życia ich dzieci, a Rhoades dostał drugi wyrok dożywocia bez możliwości przedterminowego zwolnienia.

Dane z dokumentacji ciężarówki pozwoliły przypisać Rhoadesowi ponad pięćdziesiąt ofiar. W miejscach, w których przebywał i w których się zatrzymywał, znaleziono szczątki kilkudziesięciu młodych kobiet, jednak ze względu na wyrok, który definitywnie ukrócił działalność mordercy, sprawy bezimiennych szkieletów nie są traktowane priorytetowo. Rhoades przyznał się do wielu zabójstw, a w rozmowach ze swoimi niedoszłymi ofiarami przechwalał się, że zabija od piętnastu lat.

Historia ta ma jeszcze jeden – szczęśliwy tym razem – twist. W 2015 roku po wywiadzie w magazynie GQ agent FBI przekazał dziennikarzowi kopie zdjęć znalezionych w mieszkaniu Rhoadesa, twierdząc, że to najprawdopodobniej wcześniejsze ofiary mordercy. Jedno z nich przedstawiało młodą, bardzo ładną dziewczynę, prawdopodobnie rdzenną Amerykankę. Gazeta je opublikowała i zdarzył się cud – do FBI zgłosiła się Pamela Milliken, która rozpoznała się na fotografii. Opowiedziała agentom o spotkaniu z Rhoadsem i o tym, jak nieświadoma wówczas swego szczęścia, uciekła z jego ciężarówki. Był to jeszcze jego stary pojazd, marki International.

Rhoades odsiaduje wyrok w Menard Correctional Center w Cheste, w stanie Illinois. Jego działalność zawładnęła wyobraźnią wielu osób w Stanach Zjednoczonych głównie za sprawą przerażających zdjęć zrobionych Reginie Walters na kilka minut przed śmiercią. Napisano o nim wiele książek i nagrano setki krótszych i dłuższych materiałów filmowych, lecz zdaniem FBI, jego przypadek przyczynił się do znacznie lepszego poznania działalności psychopatycznych, podobnych mu morderców.