Śmiertelne wypadki w trasie: pożar po wymuszeniu i potrącenie na autostradzie

Transport drogowy regularnie pojawia się w rankingach najbardziej niebezpiecznych środowisk pracy. Wczoraj przypomniały o tym wydarzenia z Belgii, gdzie w ciągu zaledwie kilku godzin dwóch kierowców ciężarówek zginęło w zaskakujących wypadkach.

Pierwsza z tragedii miała miejsce w godzinach porannych, na bocznej drodze pod miejscowością Wijtschate, na samym zachodzie Belgii. DAF XF z kurtynową naczepą, prowadzony przez lokalnego, 46-letniego kierowcę, dojechał wówczas do skrzyżowania, na którym miał pierwszeństwo przejazdu. Tymczasem drogą podporządkowaną zbliżał się samochód dostawczy, będący jednym z bliźniaczych modeli Ducato, Jumper lub Boxer. Niestety, jego 44-letni kierowca zignorował znak „STOP”, wjechał na skrzyżowanie bez ustępowania ciężarówce i otrzymał boczne uderzenie.

Można by się spodziewać, że przy spotkaniu z 3,5-tonowym furgonem pięcioosiowy zestaw nie ulegnie większemu zniszczeniu. Ciąg zdarzeń okazał się jednak o tyle tragiczny, że uszkodzony DAF skierował się na lewą stronę, uderzył w stojący przy drodze budynek mieszkalny, a następnie też stanął w płomieniach. Co więcej, jego kierowca miał problemy z opuszczeniem kabiny, w związku z czym doznał bardzo ciężkich poparzeń ciała. W efekcie musiał on zostać przetransportowany na specjalistyczny oddział szpitala, położony aż 85 kilometrów dalej, a krótko później lekarze stwierdzili niestety zgon. Śmierć poniósł także kierowca auta dostawczego, a ponadto lekko ranny został jeden z mieszkańców budynku.

Zdjęcie z akcji gaśniczej:

Fot. Straż Pożarna z Westboek
Fot. Straż Pożarna z Comines-Warneton

Siedem godzin później i zaledwie 30 kilometrów dalej, na belgijskiej autostradzie E403 pod miejscowością Moorsele, podwójna załoga litewskiego MAN-a TGX zauważyła bliżej nieokreślony problem z naczepą. Kierowca zjechał wówczas na pas awaryjny, zatrzymując się lewymi kołami bezpośrednio na ciągłej linii. Tymczasem zmiennik otworzył prawe drzwi kabiny i udał się na tył zestawu. Według relacji świadków, mężczyzna obejrzał naczepę z kilku stron i ruszył z powrotem w kierunku ciągnika, po czym niespodziewanie się cofnął, raz jeszcze wchodząc na jezdnię i oglądając naczepę z lewej strony. Wtedy też został potrącony przez Volkswagena Transportera, jadącego prawym pasem.

Potrącenie miało miejsce tuż przy lewych kołach naczepy i niestety natychmiast okazało się śmiertelne w skutkach. Czy natomiast kierowca Volkswagena poniesienie odpowiedzialność za ten wypadek? I co dokładnie było przyczyną zatrzymania? Informacje na ten temat nie zostały jeszcze opublikowane. Podano tylko tyle, że sprawą zajmuje się prokuratura, a ogólne okoliczności wypadku uznano za „wystarczająco jasne”. Dlatego też na miejsce nie sprowadzano żadnych biegłych lub innych specjalistów tego typu.

Zdjęcia z miejsca potrącenia: