Skąd wzięli się nielegalni imigranci w Calais – historia od 1994 roku, pełna złych decyzji

Zdjęcie: 19 maja 1994 roku, pierwsza ciężarówka w historii Eurotunnelu wjeżdża na pociąg w terminalu Folkestone


Calais znowu wróciło na nagłówki, parkingi w północnej Francji stały się jeszcze bardziej niebezpieczne, a na autostradzie do portu znowu pojawiły się blokady. W dzisiejszym artykule postanowiłem więc opowiedzieć kiedy to wszystko się zaczęło

Pomysł ukrywania się w ciężarówkach, by przedostać się w ten sposób do innego kraju, to zjawisko znane już od dziesiątek lat. Pojedyncze przypadki tego typu zdarzały się w Calais na długo przed jakimkolwiek kryzysem emigracyjnym. Jak też pokazało archiwum IPN, jeszcze w połowie lat 80-tych próby tego typu podejmowano w Polsce, w Świnoujściu. Gdyby jednak chcieć wskazać najważniejsze wydarzenie z historii tego procederu, to niewątpliwie był to rok 1994. Wówczas oficjalnie otwarto Eurotunnel łączący Francję oraz Wielką Brytanię.

Podziemne, 50-kilometrowe połączenie szybko zdobyło sławę także poza Europą. Dla wielu imigrantów lub uchodźców brzmiało to jak zupełnie nowa szansa na przedostanie się do Wielkiej Brytanii. Faktem bowiem jest, że już w połowie lat 90-tych Wielka Brytania była traktowana niczym „ziemia obiecana”, z uwagi na stosunkowo łagodne prawo imigracyjne. Dlatego też w okolice Calais zaczęły ciągnąć tysiące osób z Bliskiego Wschodu, Afryki, a nawet Bałkanów, liczących na przejście tunelem do wymarzonego kraju.

Oczywiście imigranci nie pojawili się natychmiast po otwarciu tunelu. Przybywali oni w sposób stopniowy, często mając za sobą całe miesiące w podróży. Zanim więc problem stał się bardzo mocno zauważalny, kalendarze wskazywały już rok 1999. Ulice Calais oraz  przyległych do niego miasteczek stały się wówczas pełne nielegalnych imigrantów oraz uchodźców, za wszelką cenę chcących udać się do Wielkiej Brytanii. By natomiast usunąć te osoby z przestrzeni miejskiej, francuski rząd podjął zgubną w skutkach decyzję.

W 1999 roku otwarto ośrodek dla uchodźców w miejscowości Sangatte, na zachód od miasta Calais. Francuski Czerwony Krzyż organizował tę placówkę na wyraźne polecenie francuskiego rządu, by zapewnić imigrantom z Calais bezpieczne miejsce, a jednocześnie oczyścić ulice miasta z koczujących tam osób. Problem jednak w tym, że obóz leżał 800 metrów od wejścia do Eurotunnelu, będąc tak naprawdę przerobionym magazynem budowlanym z okresu kopania przeprawy. Wieść na ten temat szybko objęła świat nielegalnej imigranci i już wkrótce Sangatte zadziałało jak magnes na kolejnych chętnych.

Początkowo imigranci skupiali się głównie na tunelu. Zdarzały się próby wchodzenia do niego pieszo, włamywania się do pociągów towarowych, czy nawet skakania z wiaduktów na przejeżdżające pociągi. Już w 2001 roku ochrona Eurotunnelu zatrzymywała na tym procederze po średnio 200 osób na jedną noc. Bywały też dni szczególne, jak Boże Narodzenie 2001 roku. Wtedy do tunelu wdarło się jednocześnie 500 osób.

Populacja obozu w Sangatte bardzo szybko rosła. Początkowo miało tam przebywać do 600 osób, natomiast w 2002 roku mieszkańców było już około 2000. Imigranci szybko bowiem zauważyli, że Sangatte to idealna baza wypadowa, do której będą mogli wracać po nieudanych próbach w tunelu. Nawet jeśli ich bowiem zatrzymano, a francuskie władze zwykle stosowały niegroźne pouczenia, wypuszczając na wolność w tej samej okolicy.

Zamiana nastąpiła w 2002 roku. Po pierwsze, zarząd Eurotunnelu postanowił znacznie zwiększyć swoje bezpieczeństwo, inwestując to 8 milionów euro. Francuski terminal oraz wejście pod ziemię otoczono kamerami, drutami kolczastymi oraz ścieżkami dla całodobowych patroli. Dla tysięcy imigrantów oznaczało to konieczność zmiany metod, opuszczając terminal kolejowy i udając się w stronę portu. Właśnie wtedy w mediach zaczęły pojawiać się historie osób, które nawet dwa razy dziennie próbowały ukrywać się w naczepach, korzystając z braku zabezpieczeń przy terminalu portowym.

W tym samym roku zmiany nastąpiły też w Sangatte. Z uwagi na przeludnienie, rosnące niezadowolenie imigrantów, a także groźne podziały etniczne, zapanowanie nad obozem było coraz trudniejsze. Władze Wielkiej Brytanii mocno naciskały też na Francję, by przyniosła ona imigrantów dalej od wejścia do tunelu. Ostatecznie, 3 grudnia 2002 roku, podjęto więc decyzję o zamknięciu ośrodka. Mniej więcej dwie trzecie jego mieszkańców zgodzili się przyjąć Brytyjczycy, natomiast reszta pozostała we Francji, otrzymując prawo do pobytu.

Tutaj po raz kolejny można powiedzieć o popełnionym błędzie. Nadanie francuskiego prawa pobytu nie sprawiło bowiem, że imigranci nie chcieli przedostać się do Wielkiej Brytanii. Ogromna część z nich pozostała w okolicach Calais, przenosząc się z oficjalnego ośrodka do różnego rodzaju szałasów lub namiotów. Francuzi co prawda próbowali na tym panować, regularnie burząc takie obozy i skłaniając imigrantów do opuszczenia okolicy. Z drugiej jednak strony, stale powstały też punkty rozdawania darmowej żywności, a 2009 roku oficjalne przedstawicielstwo w Calais otworzył Wysoki komisarz Narodów Zjednoczonych do spraw uchodźców. Choć więc obozy były niszczone, imigranci jak najbardziej mieli możliwość utrzymania się w okolicy.

Do 2013 roku liczba imigrantów pod Calais wahała się na poziomie kilkuset osób . Regularnie podejmowały one próby włamywania do ciężarówek, ale nie było to aż tak bardzo zauważalne. Rok 2014 przyniósł nawet dwukrotne zwiększenie liczby imigrantów (do 1,5 tys. osób), a także zaczęło dochodzić do bardzo poważnych rozruchów. W roku 2015 liczba imigrantów znowu się podwoiła (do 3 tys. osób), natomiast dane z 2016 roku mówiły o nawet 8 tys. osób mieszkających w tak zwanej „dżungli”. Jak to wyglądało w tamtym okresie, zapewne doskonale pamiętacie.

Dzisiaj organizacje humanitarne mówią o około tysiącu nielegalnych imigrantów, przebywających w okolicach portu. Pod tym względem jesteśmy więc gdzieś na poziomie wczesnego 2014 roku. Choć trzeba też pamiętać o imigrantach mieszkających dalej od portu, przy autostradowych parkingach w północnej Francji oraz Belgii. A rozwiązanie całego problemu nadal nie istnieje…