Scanie spod Krakowa dostały drugie życie w Iranie – ten widok wywołał poruszenie

Zdjęcia pochodzą z irańskiego portalu „Bakamion.ir”.

Polski rynek ciągników siodłowych stał się już na tyle duży, że eksportowane z niego, używane egzemplarze można spotkać w naprawdę różnych częściach świata. Jeżdżą one po Ameryce Południowej, po Afryce Zachodniej, po Kaukazie oraz po licznych krajach Bliskiego Wschodu. Dzisiaj przyjrzymy się zaś temu na szczególnie ciekawym przykładzie.

Otóż w irańskich mediach transportowych zapanowało ostatnio poruszenie. Na tamtejszych urzędach celnych pojawiły się Scanie serii R z kabinami bieżącej generacji, zwanej jako „NextGen”. Dotychczas model ten praktycznie w Iranie nie występował, a wręcz nie dało się go sprowadzić, co wynika z ograniczeń obejmujących tamtejszy rynek.

Dwie naczepy z importowanymi ciągnikami:

Iran jest krajem objętym bardzo rozległymi sankcjami, w związku z czym pozyskanie części do ciężarówek jest tam olbrzymim problemem. Dlatego cały import używanych Scanii został w Iranie objęty ścisłą kontrolą firmy Titan Diesel, będącej autoryzowanym przedstawicielem Scanii. Przedsiębiorstwo to określa jakie modele mogą być importowane do Iranu i w jakich ilościach, jednocześnie gwarantując, że dany pojazd będzie możliwy do serwisowania.

Jak donosi lokalny portal „Bakamion.ir”, Titan Diesel wydał ostatnio specjalne zezwolenie, umożliwiające import większej partii Scanii serii R z nowymi typami kabin. Stąd wspomniane sceny z urzędów celnych, gdzie pojawił się model R450 Highline w wersji nadwoziowej stosowanej po 2016 roku. A że mowa o kraju coraz bardziej zdominowanym przez chińskie ciężarówki z irańskich montowni, wśród kierowców mające naprawdę dramatyczną opinię, trudno się dziwić, że nadejście szwedzkiego sprzętu nowszej generacji wzbudziło poruszenie.

Skąd natomiast przyjechały te ciągniki? Tutaj wracamy do sprawy ze wstępu i do eksportu używanych egzemplarzy z Polski. Na zdjęciach widać bowiem cztery identyczne, dwuosiowe ciągniki, z których jeden zachował tablice rejestracyjne z naszego kraju. Co więcej, po charakterystycznym kolorze nadwozia, a nawet po numerze na tej rejestracji, można wskazać u którego przewoźnika zaczęła się kariera tego pojazdu. Mowa tutaj o firmie spod Krakowa, o której głośno było za sprawą protestu w Gräfenhausen.