Scania R620 „Shogun” oraz jej historia – modyfikacje, nagrody i codzienna praca

Alexa Dudę mogliście poznać przy okazji prezentacji jego imponującego projektu, jakim jest odrestaurowane i zmodyfikowane Volvo F10 z 1989 roku. Dzisiaj Alex opowie nam natomiast o swoich tuningowych idolach, w ramach poniższego felietonu. Oddaję  głos i zapraszam do lektury.

Na 40tonach regularnie pojawiały się pojazdy znanego fińskiego przewoźnika specjalizującego się w transporcie materiałów sypkich, Miki Auvinena. Ja natomiast zabiorę Was w sentymentalną podróż do Finlandii i postaram się przekazać choć część istotnych faktów oraz ciekawostek na temat pojazdu, który stał się prawdziwą legendą w świecie tuningowanych ciężarówek.

Na wstępie podkreślę, że wszystko to miało miejsce w 2007 roku, gdy w Polsce głównym „nurtem” tuningu nadal były naklejki na kabinach i najbardziej podstawowe warianty orurowania, a na zlocie w Opolu dopiero zaczynały pojawiać się ciężarówki pomalowane airbrushem, z kompleksowo zmodyfikowanymi wnętrzami. Z westchnieniem oglądało się je na YouTube, a internetowe fora, takie jak BTC czy Waga Ciężka, pomału zapełniały się zdjęciami projektów i kształtowały przyszłych kierowców, właścicieli firm, czy tunerów.

Wcześniejsze projekty Auvinena:

Tymczasem w Szwecji, na zlocie Nordic Trophy, trwały nieustanne boje o to kto zaprezentuje najciekawszy pojazd i zgarnie tytuł mistrza. Najciekawszy dosłownie pod każdym względem, od wymyślnych grafik, poprzez orurowanie, oświetlenie czy kompleksowo przebudowane kabiny. Szwed Svempa oraz Duńczyk Guldager ustąpili wówczas miejsca dwóm rywalom z kraju, w którym panuje ogólny spokój, porządek a jezior jest więcej niż parkingów z wolnymi miejscami w Niemczech. Finlandia, o niej tutaj mowa, stała się krajem, którego flagi będą bardzo często wywieszane podczas rozdawania nagród. To właśnie tam urodzili się bowiem Mika Auvinen i jego największy konkurent Juha Ristimaa. Tutaj od razu ciekawostka – Mika i Juha to serdeczni przyjaciele, którzy na zlotach ciężarówek konkurują, ale tak naprawdę trzymają się bardzo blisko i mocno ze sobą współpracują. Ba, zatrudniają nawet tego samego malarza, mieniem Perttu Papunena.

Mika Auvinen, nasz dzisiejszy bohater, a dla mnie osobiście wzór oraz idol, budując ciężarówki zawsze pragnął zgarnąć tytuł mistrza, pozostają przy tym bardzo skromną osobą. Projekty jak „Outlaw”, „Gladiator” były budowane na podwoziach Mercedesów, wówczas jeszcze mało popularnych w krajach nordyckich i pomimo niesamowitych pomysłów niestety nie pozwoliły na zgarnięcie tytułu mistrza. Po Mercedesach Mika zdecydował na budowę Scanii „Aces High”, która była wstępną przed premierami kolejnych nietuzinkowych pojazdów. „Shogun”, bo to kolejny bohater materiału, to nikt inny jak najwyższy stanowiskiem tytuł wojskowego wojownika – dyktatora, który mógł zostać osiągnięty w Japonii. Co zatem wspólnego ma „Shogun” z ciężarówkami? Jest prawdziwą legendą i dowodem na to, że człowiek jest w stanie osiągnąć wszystko ciężką pracą i zaangażowaniem. Tak powstał pomysł na legendarną ciężarówkę, która pozwoliła Finowi dosłownie wjechać na podium prestiżowego konkursu, zostawiając daleko w tyle konkurentów.

Tak zaczęła się historia Shoguna:

Budowa pojazdu rozpoczęła się na początku 2007 roku, tuż po odebraniu z salonu nowego podwozia w układzie 6×2. Czarna Scania R620 z manualną skrzynią biegów udała się po zabudowę silosu, a następnie wypłynęła do Szwecji, aby nadać jej pomarańczowego koloru. Prace lakiernicze zlecane przez Mikę Auvinena od zawsze trafiają do firmy Mjölby Billackeringen, która zajmuje się profesjonalnym lakiernictwem pojazdów. Malowanie trwało łącznie cztery miesiące, obejmując podwozie (zarówno Scanii, jak i przyczepy), kabinę oraz dwa silosy. Ciekawostką była równoległa praca ówczesnego artysty Terje Aspmo, z którym Mika współpracował przy wcześniejszych projektach oraz firmy Mjölby, która etapami dostarczała gotowe części do pokrycia grafikami. Podczas gdy Terje malował silosy firma pokrywała gotowe elementy kabiny lakierem bezbarwnym. Zwieńczeniem prac artystycznych były lusterka, które przy wnikliwej obserwacji łudząco przypominają prawdziwe fotografie. Tak pomalowany pojazd wrócił do Helsinek celem kolejnych modyfikacji.

Zdjęcia z procesu malowania:

Motywy wspomnianego „Shoguna” to nie tylko lakier kabiny, to także przemyślane oraz starannie dobrane materiały inspirowane krajem kwitnącej wiśni. Modyfikacje kabiny to istne dzieło sztuki budzące, do dziś uznanie wśród miłośników tuningu. We wnętrzu królowały wiśniowe kolory oraz motywy, zarówno elementów skórzanych jak i malowanych (deska rozdzielcza), a zwieńczeniem wszystkiego były słupki drzwi, pomalowane zgodnie z motywem głównym całego pojazdu. Kolejna ciekawostka – całą pracę nad wnętrzem Mika zlecił znajomemu stolarzowi, który wówczas zajmował się urządzaniem oraz budową mebli przeznaczonych dla restauracji.

Zdjęcia z przebudowy wnętrza:

Podobnie jak w przypadku prac lakierniczych, gdzie zarówno lakiernik jak i artysta współpracowali ze sobą, aby nie spowalniać procesu budowy pojazdu, tak również ekipa odpowiedzialna za modyfikacje wnętrza pracowała równolegle z pracownikami firmy Hio-Mex. Hio-Mex znajduje się na obrzeżach Helsinek i jest pod wieloma względami kultową firmą, słynącą z nietypowych projektów orurowań. Tam zbudowano osłonę „kangura” oraz belkę oświetleniową, które miały agresywny wygląd i nawiązywały kształtem do mieczów wykorzystywanych przez samurajów czy szogunów (kształt orurowania znalazł nawet kopię w naszym kraju). Warsztat uzupełnił zestaw o oświetlenie, prawdziwy miecz samurajski zamontowany nad  szybą czołową, czy układ wydechowy z ostrym zakóńczeniem, niespotykanym w innych tuningowanych pojazdach.

Orurowanie, obudowa wydechu i mniejsze detale:

Mika przy pracy, z zespołem i z tatuażem:

Budowa projektu zakończyła się po ośmiu miesiącach intensywnej pracy i prosto z warsztatu wyjechała na wspomniany zlot Nordic Trophy. Jak pojazd został odebrany przez uczestników, widzów czy jury zlotu? Odpowiedzią na to pytanie niech pozostanie fakt, że „Shogun” Miki Auvinena zarówno w 2007 i 2008 roku zdobył pierwsze miejsce zlotu! Jako ciekawostkę powiem, że po tym zwycięstwie Mika postanowił tatuować nazwy projektów które zdobyły podium, przełamując swój strach przed igłami. W taki oto sposób powstał pierwszy tatuaż z nazwą opisywanego dziś projektu „Shogun”. Pojazd również został zaproszony na zlot Master Truck w Polsce, gdzie stał tłumnie oblegany w towarzystwie Scanii Juhy Ristimy zwanej „Legend”. Mówiąc więc krótko, pojazd zrobił furorę na scenie tuningu ciężarówek, a także doczekał się wiernej repliki w skali 1/50 zbudowanej przez holenderskiego producenta modeli Tekno. Model wypuszczony w limitowanej serii, szybko znalazł entuzjastów a dziś jest prawdziwym „białym krukiem”, którego znalezienie na portalach aukcyjnych czy ogłoszeniowych jest prawie niemożliwe. A jednocześnie dokładnie ta sama ciężarówka, ze swoimi pomalowanymi silosami, ruszyła do ciężkiej, codziennej pracy w trudnych warunkach pogodowych zimowej Finlandii.

Model marki Tekno:

„Shogun” przy pracy:

Całą historię dzisiejszych bohaterów (zarówno Miki jak i Shoguna) mogę opisać także dzięki prywatnym wspomnieniom. Na pierwszym Master Trucku poznałem Mikę i byłem jego osobistym przewodnikiem po Polsce, a później udało mi się spędzić z żoną wakacje w Finlandii, biorąc czynny udział w życiu codziennym Miki Auvinena. Możliwość poznania zasad funkcjonowania firmy, sposobów na łączenie pracy, pasji i życia rodzinnego, rentowności przedsiębiorstwa oraz osobistego prowadzenia tak pięknych pojazdów, to jest właśnie coś, czego nie da się w kilku słowach opisać czy opowiedzieć. W końcu Mika to mąż, ojciec trójki dzieci, właściciel firmy transportowej, księgowy, handlowiec, mechanik, kierowca i tuner pojazdów ciężarowych. Do dziś opowiadając o projektach mówi, że nagrody zdobyte na zlotach to nie jego zasługa, a całego zespołu, ciężkiej pracy, setek godzin spędzonych na rozmowach o pomysłach, czy rodzinie która bardzo wspiera poczynania Miki. Słowa, które pozostaną w mej głowie wypowiadane wielokrotnie podczas rozmów czy wywiadów to: „I’m just a polishing guy” („jestem tylko facetem od polerowania”).

Moja pamiątka z fińskich wakacji:

Wracając do podsumowania, podzielę się z Wami kilkoma zdjęciami z opisanych wyżej wakacji, a także się pochwalę – tak, prowadziłem „Shoguna”. Czy było fajnie? Było turbo fajnie! To właśnie są wspomnienia, które warto pielęgnować, a pisząc ten materiał przed oczami mam każdy kilometr przejechany po Finlandii w 2012 roku, gdy „Shogun” był już pięcioletnim zestawem. Kolejne kilka lat później „Shogun” został sprzedany, a silosy zastąpiła zabudowa hakowa. O jakości materiałów użytych do budowy pojazdu, niech świadczą poniższe zdjęcia z holenderskiego ogłoszenia.

„Shogun” w Holandii, po zmianie zabudowy, rok 2021: