Samochód pilotujący BF-4 po 8 godzinach w rękach złodziei – pusta skorupa, koła i silnik


Aktualizacja, 23.04.2021: Za rozkręcenie Sprintera do pilotażu może grozić 10 lat więzienia – to kwestia wartości


Jeszcze wczoraj samochód z powyższego zdjęcia był Mercedesem Sprinterem z kosztowną, specjalistyczną zabudową. Auto mogło pracować jako samochód pilotujący BF-4, spełniając tym samym najbardziej surowe niemieckie normy i mogąc pracować przy najbardziej skomplikowanych transportach. Wystarczyło jednak osiem godzin, by tak kosztowna maszyna niemal przestała istnieć.

O sprawie poinformował niemiecki właściciel Sprintera, firma StB Verkehrstechnik spod Hanoweru. To przedsiębiorstwo zajmujące się organizacją transportów ponadnormatywnych i wykonujące zlecenia także przy granicy z Polską. Mercedes został jej skradziony w nocy z poniedziałku na wtorek, około godziny 3.30, w małej miejscowości Hoyerswerda, położonej około 50 kilometrów od naszej granicy.

Jak przystało na sprzęt do specjalistycznego, a często też dalekobieżnego transportu, w Mercedesie nie brakowało systemu telematycznego, przesyłającego informację o położeniu pojazdów. Ustalono, że po kradzieży auto przekroczyło polską granicę w Bad Muskau, a ostatni sygnał pochodził już zza Gorzowa Wielkopolskiego.

Poszukiwaniami zajęła się specjalna grupa dochodzeniowa Argus z Görlitz, wyspecjalizowana w zwalczaniu przestępczości przy granicy z Polską. Jej funkcjonariusze skontaktowali się z polskimi kolegami i zaledwie 8 godzin po kradzieży auto udało się odnaleźć. A właściwie to odnaleziono jego pozostałości, co można zobaczyć na poniższych zdjęciach, opublikowanych przez firmę na Facebooku.

Dla wyjaśnienia jeszcze dodam, że BF-4 to najwyższa norma przyznawana w Niemczech pojazdom pilotującym. Głównym wyróżnikiem takich samochodów są obrotowe tablice świetlne na dachu, mogące wydawać polecenia w rozmaitych kierunkach. To też sprawia, że takie pojazdy BF-4 są wyjątkowo drogie, a koszt ich wyposażenia często porównywalny jest z kosztem zakupu bazowego auta.