Rozsuwana kabina sypialna na dach – wygodna i przestronna, ale też ciężka i droga

W nawiązaniu do tekstu z 2019 roku:

Kabiny ciężarówek mogłyby być rozsuwane – prototyp Iveco Trans Saharian

Już 40 lat temu Iveco myślało o wprowadzeniu rozsuwanej kabiny sypialnej (zdjęcie i link powyżej). Odjeżdżający do przodu dach pozwalał zmieścić wewnątrz łóżka dla dwóch kierowców, zwalniał przestrzeń na kompletną kuchnię z umywalką, a jednocześnie dawał szansę się wyprostować. Na czas jazdy szoferka wracała natomiast do zwykłych rozmiarów, pokrywając się z przepisami i nie narażając przewoźnika na pogorszenie aerodynamiki.

Pomimo upływu czterech dekad, rozsuwane kabiny nigdy nie zadomowiły się w europejskiej branży transportowej. Nie zaczęto ich stosować nawet w lekkim transporcie dalekobieżnym, gdzie kwestie przestrzeni i aerodynamiki są przecież szczególnie istotne. Najwyraźniej pomysł ten uznano za zbyt skomplikowany, zbyt kosztowny lub potencjalnie zbyt problematyczny. Jest jednak pewna amerykańska firma, która próbuje z czymś takim eksperymentować.

Film z rozsuwaniem kabiny „Zoom Room”:

Zdjęcia z tym samym:

Już od pięciu lat amerykańska firma „Zoom Room” oferuje dachowe kabiny sypialne o rozkładanej konstrukcji. W czasie jazdy cała zabudowa podwyższa pojazd o zaledwie 46 centymetrów. Ma też bardzo mocno pochylony kształt, ograniczając wpływ na zużycie paliwa. Za to po zatrzymaniu się na parkingu kabinę można rozsunąć, zwiększając jej wysokość do 70 centymetrów. To więc przekłada się na niemal dwukrotnie większą przestrzeń wewnątrz.

Pod pewnym względami może to przypominać nasze polskie „kurniki”. W końcu do sypialni „Zoom Room” też wchodzi się przez otwór w dachu. Właz nie jest jednak ulokowany pod łóżkiem, będąc przykrywanym materacem, ale znajduje się się przed łóżkiem, w najniższej części kabiny. Większość klientów nie musi też wycinać dziury w dachu, łącząc właz po prostu z fabrycznym szyberdachem. Projektanci uwzględnili to już na etapie projektu, dopasowując się do układu szyberdachów w najpopularniejszych pickupach. To właśnie one mają najczęściej jeździć z tymi kabinami, umożliwiając pracę na dalekich, międzystanowych trasach.

Przekrój wnętrza:

Sam materac liczy 130 centymetrów szerokości oraz niemal pełne 2 metry długości. Warunki snu są więc naprawdę dobre, a kabina nadaje się także dla wspólnie podróżujących par. Przy okazji czyni to też całą kabinę wyjątkowo długą. Nawet na pickupach z największymi, podwójnymi kabinami sypialnia musi wystawać nad przestrzeń ładunkową, utrzymując się tam na specjalnych podporach. Choć na szczęście wyliczono to na tyle, że pickupy nadal mogą podpinać za kabiną naczepę, tworząc popularne w Ameryce, kilkunastotonowe zestawy.

A na koniec czas na dwie bardzo poważne wady, zapewne łączące się z układem unoszenia dachu. Po pierwsze, jest to masa, wynosząca dla omawianej kabiny blisko 300 kilogramów. To trzykrotnie więcej niż w przypadku dachowych kabin sypialnych bez jakiegokolwiek rozsuwania. Druga wada to zaś cena, wynosząca wraz z montażem dokładnie 8995 dolarów. W przeliczeniu to ponad 30 tys. złotych, czyli równowartość kilku naprawdę kompletnie wyposażonych „kurników” z Polski. A te przecież też oferuje się amerykańskim klientom, co prezentowałem niedawno w tym artykule.

Zdjęcie z naczepą:

„Zoom Room” na kilkunastotonowym Freightlinerze: