Reportaż z weekendowej pauzy w 2002 roku – przez 21 lat naprawdę sporo zmieniło

Cały reportaż zobaczycie powyżej, w języku niemieckim.

W niedzielny wieczór, gdy tysiące kierowców ciężarówek kończą akurat weekendowy odpoczynek, proponuję odbyć podróż w czasie. Cofniemy się o ponad dwie dekady, by przyjrzeć się sobotniej pauzie w Niemczech, w 2002 roku. Konkretnie będzie to reportaż z autohofu Frechen na zachodnich obrzeżach Kolonii, położonego między autostradami A1 oraz A4.

Materiał sprzed 21 lat skupia się na sobotnim odpoczynku, wykonywanym przez kierowców w czasie letnich zakazów ruchu. Na parkingu pod Kolonią dominują wówczas zestawy z krajów Europy Środkowo-Wschodniej, znajdujących się jeszcze poza Unią Europejską. I tak pierwszym z bohaterów okazuje się Jarek, polski kierowca jeżdżący białym MAN-em. Opowiada on reportażystom o ciężkiej pracy w trasie oraz o niekończącej się rozłące z rodziną. Jak przy tym stwierdza, „transportowy romantyzm” jest jedynie mitem.

Ciężarówka Jarka pojawia się na reportażu aż kilkukrotnie, nie bez powodu. To wówczas maksymalnie ośmioletni MAN F2000, mający dodatkowe oświetlenie, kabinę z podwyższonym dachem, osłony międzyosiowe, fabryczne kołpaki i gęsto oklejone nadwozie. Poza tym na kabinie nie brakowało dodatkowego oświetlenia, w tym zarówno małych świateł pozycyjnych, jak i dalekosiężnych reflektorów. W środku pojawiły się czerwone pokrowce imitujące umaszczenie tygrysa, niegdyś niezwykle popularne, a na samym środku deski rozdzielczej miejsce zajął kineskopowy telewizor, podpięty do anteny montowanej na dachu. I choć dzisiaj wszystkie te elementy nie robią większego wrażenia, w swoim czasie taki MAN mógł być wręcz obiektem zazdrości.

Kolejnych polskich kierowców spotykamy obok czarnego MAN-a starszej generacji, czyli modelu F90. Okazują się to Tomek, Artur oraz Paweł, kursujący między Warszawą a Kolonią. W rozmowie z dziennikarzami wychwalają oni niemieckie parkingi, podkreślając dużą ilość dostępnych miejsc oraz bezpieczny charakter. Jako przeciwieństwo wskazują ciasne parkingi przy polskich drogach krajowych, gdzie kierowca stale musi mieć się na baczności, w obawie przed przestępcami. Ten fragment uświadamia jak wiele zmieniło się przez te 21 lat. W końcu dzisiaj to pauzy pod Kolonią wzbudzają wśród kierowców obawy o bezpieczeństwo, a o niedoborze niemieckich miejsc parkingowych mówi się w całej Europie.

Poza Polakami w reportażu pojawiają się między innymi Rumuni, Litwini, Ukrainiec oraz Białorusin. Wszyscy oni jeżdżą zestawami ze swoich krajów, opatrzonych nieodzownymi wówczas karnetami „TIR”. Jeden z rumuńskich kierowców okazuje się być zawodowym piłkarzem, który przekwalifikował się ze względów finansowych. Z kolei jeden z Litwinów, stojący na tle Mercedesa Actrosa MP1, opisuje dziennikarzom planowaną trasę do domu. Będzie ona wiodła przez port w Kilonii, a następnie promem prosto na Litwę, przez Morze Bałtyckie. W 2002 roku takie rozwiązanie miało sens, gdyż pozwalało uniknąć czasochłonnych przestojów na granicach. Inny Litwin jest akurat w trasie z 8-letnią córką. Reportażyści spotykają ich przy Scanii serii 4 z litewskiej firmy Hoptrans, obecnie znanej z zatrudniania dużej ilości kierowców z Indii. Za to kierowca z Ukrainy przyznał, że w kabinie swojej czerwonej „Premiumki” spędzał nawet poprzedniego sylwestra. Poza tym Ukrainiec mówił o cenach w Niemczech, określając je jako bardzo wysokie.