Pomoc dla kierowcy ciężarówki z zawałem – ratował spedytor, konsul i oczywiście lekarze

W nawiązaniu do tekstu:

Kolejna zdalna pomoc dla zawodowego kierowcy z Polski – jest nawet nagranie zgłoszenia

Wielokrotnie pojawiły się historie o udanej, zdalnej pomocy dla kierowców ciężarówek. Spedytorzy zgłaszali się w takich sytuacjach na numer alarmowy, sprawę przekazywano do Biura Międzynarodowej Współpracy w Komendzie Głównej Policji, zagranicznym służbom podawano namiary na kierowców i pomoc docierała we wskazane miejsce. Przykład takiej historii możecie znaleźć pod powyższym linkiem.

Czapki z głów przed osobami, które skutecznie niosły pomoc się w takich sytuacjach. Należy im się wszelkie możliwe uznanie. Może się jednak okazać, że trafimy na osoby nieznające odpowiednich procedur i sprawa utknie już na etapie komunikacji. Zagraniczna policja nie zostanie powiadomiona, a chory lub ranny kierowca zbyt długo będzie czekał na pomoc. W tej sytuacji warto być przygotowanym na działanie w inny sposób.

Czytelnik Wojciech zgłosił się do mnie właśnie z opisem takiej sytuacji. Doświadczył on jej osobiście, na początku kwietnia, opisując wszystkie okoliczności i przekazując podziękowania dla zaangażowanych osób. Co natomiast wyróżniało tę historię, to organizowanie pomocy przez konsulat, a nie za pośrednictwem policji.

Wojciech jest kierowcą ciężarówki i na początku kwietnia wykonywał trasę do Włoch. Rozładował się z miejscowości Anzio pod Rzymem, po czym miał ruszyć po kolejny ładunek do Ankony, na wschodnim wybrzeżu kraju. Wtedy też dopadł do atak serca. Wojciech zdołał zatrzymać się na stacji Eni przy autostradzie A1 i powiadomić o sprawie spedytora. Ten miał przekazać sprawę policji, niczym w przypadkach omawianych już wcześniej. Problem jednak w tym, że operatorka numeru alarmowego nie wiedziała jak taką pomoc zorganizować. Zamiast bowiem skierować policjantów do Biura Międzynarodowej Współpracy, zostali oni osobiście wysłani do spedytora, oczywiście po odpowiednio długim oczekiwaniu.

Na szczęście spedytor postanowił nie przeciągać rozmowy na 112 i jak najszybciej poszukał innego rozwiązania. Zgłosił się do Konsul RP w Rzymie, która nie tylko natychmiast odebrała telefon, ale szybko zorganizowała właściwą pomoc. Na parking wysłano służby ratunkowe i Wojciech trafił do Szpitala Uniwersyteckiego Sant’Andrea w Rzymie. Jak sam podkreśla, spotkał się tam z niesamowitą życzliwością i zaangażowaniem. Jego stan był bardzo ciężki, więc lekarze dosłownie uratowali mu życie. W układzie krwionośnym założono mu cztery stenty i dzisiaj może wracać on do zdrowia.

W swojej wiadomości Wojciech prosił o przekazanie ogromnych wyrazów wdzięczności dla spedytora Matiego z Grupy Transportowej Oddział Warszawa, dla Pani Agaty, Konsul RP w Rzymie, dla całego personelu medycznego Sant’Andrea w Rzymie, a także dla Pani Elżbiety, mieszkającej w Rzymie od 25 lat i będącej pielęgniarką w zespole kardiologów.