Rajd Dakar bez Kamaza? Fundusze, sankcje oraz technologie pod znakiem zapytania

Odcięcie od zachodnich podzespołów i zakończenie wieloletniej współpracy z Mercedesem to nie koniec problemów Kamaza. Ciemne chmury zbierają się także nad prawdziwą dumą tej firmy, mianowicie zespołem rajdowym Kamaz Master, od lat dominującym w rajdzie Dakar.

Dopiero co pojawiły się informacje o wystawieniu na sprzedaż trzech rajdowych Kamazów. To modele, które startowały na Dakarze w latach 2004-2021, wielokrotnie zdobywając sukcesy. Cena za jeden pojazd może wynosić po milion euro, a wszystko po to, by zespół Kamaz Master zyskał fundusze na kontynuowanie występów sportowych. Na dotychczasowe źródła finansowania Rosjanie nie mają bowiem co liczyć, jako że najważniejszy sponsorzy, w tym przede wszystkim Red Bull, odmówili dalszego wspierania zespołu.

Rodzi się jednak pytanie, czy Kamaz weźmie w ogóle udział w rajdzie? Wśród miłośników imprezy już pojawiają się głosy, że Dakar 2023 niemal na pewno wygra Iveco z Czechem lub Holendrem za kierownicą, podczas gdy Rosjanie zostaną objęci bojkotem lub sankcjami. W końcu Kamaz jest firmą należącą głównie do rosyjskiego państwa, a produkty tej marki jednoznacznie kojarzone są z rosyjską armią. Sam za siebie mówi też przykład białoruskiego Maza, który został wykluczony już z Dakaru 2022, w związku z kryzysem imigracyjnym wywołanym na granicy z Polską.

Pod znakiem zapytania może stać nawet dostęp do odpowiednich technologii. Dla przykładu, rajdowe ciężarówki wykorzystują silniki Dongfeng-Cummins, które co prawda produkowane są w Chinach, ale bezpośrednio związane są z koncernem amerykańskim. Do tego dokłada się między innymi niemieckie skrzynie biegów, natomiast kabiny przyszłych rajdowych modeli miały być dziełem Mercedesa.