Autor tekstu: Krystian Pyszczek
Na początek smutna wiadomość. Jednym z poważniejszych problemów trapiących nasze społeczeństwo jest fakt, iż każdego roku w Polsce spada liczba krwiodawców, a problem ten dodatkowo pogłębił wybuch pandemii. Tak naprawdę ciężko jednoznacznie wskazać przyczyny tego zjawiska, lecz na pewno nie zaszkodziłoby lepsze promowanie akcji oddawania krwi. I właśnie temu zagadnieniu przyjrzymy się w poniższym artykule, na przykładzie z odległych Indii. By przyciągnąć tam chętnych do dzielenia się krwią, zdecydowano się na zaskakujący tuning samochodu ciężarowego.
To co widzicie na poniższych zdjęciach to Cattiva TFAO, będąca prawdopodobnie najbardziej nietypowym mobilnym punktem poboru krwi na całym świecie. Oczywiście w naszym kraju takie pojazdy również istnieją, jednak najczęściej zbudowane są one na bazie standardowych autokarów, które na pierwszy rzut oka nie wyróżniają się niczym szczególnym. Tymczasem w Indiach ktoś doszedł do wniosku, iż taki pojazd już sam w sobie powinien przykuwać jak największą uwagę.
Projektowanie tego niezwykłego pojazdu, zbudowanego na zlecenie Centrum Krwi Pratam w Ahmedabadzie, zajęło niecałe dwa lata (od 2003 do 2004 roku), a pierwszy egzemplarz został ukończony dopiero w roku 2005. Za całość odpowiadał hinduski architekt Gurjit Singh Matharoo, który, jak można wywnioskować po liczbie informacji na temat tej postaci, cieszy się w tamtych rejonach świata niemałą sławą. Jako bazę dla konstrukcji wybrano pojazd o nazwie Tata 1616, który w Indiach stanowi popularną bazę pod 16-tonowe ciężarówki lub ewentualnie miejskie autobusy. Co też typowe dla Indii, zapewniono tutaj bardzo słabe źródło napędu, w postaci 5,6-litrowego silnika diesla, rozwijającego 160 KM i marne 600 Nm maksymalnego momentu obrotowego.
Gdy w Indiach kupuje się nową ciężarówkę, zwykle otrzymuje się dosłownie samo podwozie, bez jakiejkolwiek kabiny. Szoferki, podobnie jak zabudowy, są wykonywane przez zewnętrzne firmy, często bardzo prostymi metodami. Dlatego bazowa Tata 1616 wyglądała po wyjechaniu z fabryki jak powyżej. Co natomiast umieścił na tym podwoziu Gurjit Singh Matharoo?
Kompletnie nie znam się na architekturze, jednak oglądając sobie dotychczasowe prace Pana Matharoo zauważyłem iż specjalizuje się on w dosyć nietypowych projektach domów z ruchomymi ścianami, gdzie poszczególne elementy mieszkanie tworzą wystające z bryły kanciaste kształty (jeśli czyta to jakiś architekt może śmiało mnie poprawić). Podobną stylistykę przyjęto także przy projektowaniu Cattivy TFAO, gdyż cała karoseria przybrała bardzo ostre, nieregularne kształty, które z aerodynamiką nie miały za wiele wspólnego. Poszczególne panele wykonane zostały z aluminium, które następnie przykręcono do podwozia o konstrukcji rurowej wykonanej z ocynkowanego żelaza.
Znajdź dwie różnice:
Co ciekawe, liczne otwory wyglądające jak wloty powietrza rodem z supersamochodu były podobno w pełni funkcjonalne i służyły do chłodzenia silnika oraz sześciu znajdujących się na pokładzie klimatyzatorów. Dodajmy jeszcze do tego nietypowe przednie lampy oraz żółty lakier i mamy coś co przypomina użytkową wersję Lamborghini Gallardo. Swoją drogą sama nazwa geneza nazwy jest również ciekawa. Jeśli wierzyć dostępnym źródłom „Cattiva” to włoskie określenie dla, tu cytat, „wrednej kobiety która wabi swoje ofiary”.
Nie mniej ciekawie przedstawiało się wnętrze omawianego pojazdu. Na pokładzie znalazły się m.in. cztery krzesła dla krwiodawców, kabina do badań lekarskich, strefa odświeżania, poczekalnia, pomieszczenie do spożywania posiłków oraz toaleta chemiczna. Przy budowie tego wszystkiego użyto możliwie jak najbardziej eleganckich materiałów wykończeniowych tak aby uniknąć źle kojarzonego szpitalnego klimatu. Tak wyposażony krwiobus był w stanie obsłużyć do 100 osób dziennie i sądząc po jego niezwykłej, przykuwającej uwagę konstrukcji, chętnych raczej nie brakowało.
Cattiva TFAO w czasach swojej świetności kursowała po kilku większych miastach Indii odwiedzając m.in. Ahmabad, Bombaj i Ćennaj. Była przy tym pomysłem na tyle udanym, iż wkrótce potem zbudowano drugi egzemplarz, wizualnie nieco mniejszy i pomalowany w czerwony lakier. Niestety nie znalazłem dokładniejszych informacji o dalszych losach tych niezwykłych krwiobusów. Mam za to nadzieję, iż niniejszy artykuł nie tylko stanowił dla Was ciekawostkę, ale tez przypomni o istnieniu regionalnych stacji krwiodawstwa.
Na koniec porównajmy sobie jeszcze jak zwykle wygląda Tata 1616, już po zabudowaniu typowo indyjską szoferką i skrzynią ładunkową. Oto egzemplarz przygotowany w 2019 przez firmę zabudowującą z miasta Patiala.