Protesty przewoźników i kierowców ciężarówek we Francji, Irlandii oraz Hiszpanii

W europejskiej branży transportowej ewidentnie rośnie niezadowolenie. Wczoraj protestowali francuscy kierowcy i irlandzcy przewoźnicy, a jutro spodziewana jest akcja firm transportowych z Hiszpanii. Istnieje też duże prawdopodobieństwo, że transportowy strajk sparaliżuje przedświąteczne dostawy.

Francuski protest miał miejsce głównie na północy kraju, polegając na blokowaniu autostrad oraz towarzyszących im rond. Kierowcy ciężarówek oraz reprezentujące ich związki domagali się poprawy warunków pracy oraz wzrostu wynagrodzeń. Zwracali przy tym uwagę, że od dwóch lat w branży nie zauważano podwyżek.

Szacuje się, że do godziny 16.30 w akcji udział wzięło kilkuset kierowców. Zablokowali oni ruch między innymi na trasach A1, A23 oraz RN225.

W tym samym czasie irlandzcy przewoźnicy zablokowali port w Dublinie. Grupa dwudziestu ciężarówek przepuszczała tylko pojazdy ratunkowe, a wśród postulatów była konieczność walki ze wzrostem cen paliw, rosnącymi cenami ubezpieczeń oraz pogłębiającym się niedoborem kierowców ciężarówek.

To już druga taka irlandzka akcja w ciągu miesiąca, a za wszystko odpowiada organizacja o bardzo wymownej nazwie: Irish Truckers Haulage Association Against Fuel Prices czyli Irlandzkie Stowarzyszenie Kierowców i Przewoźników Przeciwko Cenom Paliw.

Za to na środę swoją wstępną akcję zapowiedzieli przewoźnicy z Hiszpanii. Większa grupa ciężarówek ma przeprowadzić demonstrację na ulicach Madrytu, a wszystko będzie rozgrzewką przed ogólnokrajowym strajkiem transportu, zaplanowanym na dni 20-22 grudnia. Co więcej, jak wskazują wyniki najnowszych ankiet, ten ogólnokrajowy strajk zamierza poprzeć aż 80 proc. hiszpańskich przewoźników. Nadchodzące działania odbędą się więc na naprawdę szeroką skalę.

Oczekiwania Hiszpanów są znacznie dłuższe niż ich kolegów z Francji i Irlandii. Firmy domagają się między innymi większych inwestycji w bezpieczne parkingi, zakazu za- i rozładunku przez kierowcę oraz rezygnacji z wprowadzenia systemu elektronicznych opłat drogowych. Jak na razie rząd nie zamierzał się uginać (odpowiedź tutaj), dlatego negocjacje trwają dalej.