Mieszkańcy Europy Południowej znani są ze skłonności do organizowania protestów. Nierzadko są to akcje obracające się przeciwko przewoźnikom z zagranicy, co z polskiego punktu widzenia potrafi denerwować, a nawet wyrządzać straty. Choć trzeba też przyznać, że ta umiejętność solidarnego i skutecznego działania potrafi być też zwyczajnie imponująca. Dlatego spojrzymy teraz na dwa ciekawe przykłady, pochodzące z Portugalii oraz Hiszpanii.
Portugalscy przewoźnicy postanowili zorganizować protest w porcie morskim Leixões, położonym nieopodal Porto. Firmy miały serdecznie dosyć przeciągających się za- i rozładunków, często trwających po 6-7 godzin zamiast oficjalnie przewidzianych 55 minut. By więc wymusić na władzach portu zwiększenie efektywności pracy, na całe trzy dni dostęp do portu został po prostu zablokowany. Blokada bramy rozpoczęła się w środę rano i ma potrwać do piątkowego wieczora, godziny 20, natomiast ilość uczestniczących w niej przewoźników jest naprawdę ogromna. Szacuje się bowiem, że protest został wsparty przez 60 lokalnych firm transportowych, którzy zastawili port około setką ciężarówek.
Drugi przykład pochodzi z Hiszpanii i dla odmiany dotyczy samych kierowców. W roli głównej występuje bowiem jeden z największych związków zawodowych w kraju, znany jako CGT i zrzeszającym 85 tys. członków. To właśnie on wydał teraz wielką odezwę do wszystkich kierowców zawodowych, zachęcając ich do zorganizowania strajku generalnego, w celu wywalczenia wcześniejszych praw emerytalnych. CGT doszło bowiem do wniosku, że znakomita większość kierowców – prowadzących między innymi ciężarówki, autobusy, pojazdy budowlane, czy nawet karetki pogotowia – spełnia warunki pracy w warunkach szkodliwych i tym samym powinna mieć prawo do emerytury już w wieku 52 lat.