Ponowny protest gruzińskich kierowców z polskich firm: sytuacja szybko się zmienia

Powyżej: fragment zdjęcia z protestu, pochodzący z dzisiejszego komunikatu niemieckiego związku zawodowego DGB.


Potwierdzają się wczorajsze zapowiedzi z parkingu Gräfenhausen przy niemieckiej autostradzie A5. Na miejsce wróciła bowiem policja, dziennikarze oraz przedstawiciele związków zawodowych, by doglądać ponownego protestu gruzińskich kierowców z grupy trzech polskich firm transportowych.

Jak donosi lokalny serwis informacyjny „Hessenschau”, powołując się na rozmowy z kierowcami oraz związkami zawodowymi, już drugi tego typu protest w ciągu zaledwie trzech miesięcy rozpoczął się w związku z zaległymi wynagrodzeniami, niewypłacanymi od maja. Skargi mają też dotyczyć stosowania nieuzasadnionych obciążeń finansowych, dotkliwie zmniejszających wypłaty.

Z drugiej strony, polski przedsiębiorca ewidentnie nie chce dopuścić do podobnej akcji, jak ta z minionej wiosny, gdy około 60 jego kierowców protestowało przez całe pięć tygodni. Związki zawodowe bowiem potwierdzają, że przewoźnik szybko zaczął wypłacać kierowcom zaległe pieniądze. Zaczęły one trafiać na konta w środowy wieczór oraz dzisiaj rano.

W związku z powyższym, wielkość protestu ma ulegać dynamicznym zmianom. „Hessenschau” mówi o zastaniu na parkingu 18 kierowców, a przy okazji zapowiadano też dojechanie kolejnych 20. Część ciężarówek zaczęła też jednak odjeżdżać, co jest efektem otrzymywania wynagrodzeń oraz rozmów prowadzonych z firmą. Na dzień dzisiejszy trudno więc powiedzieć co wydarzy się z tą sprawą dalej.

A teraz ujmijmy to sobie w bardziej dobitnych słowach, by zobaczyć jak absurdalna jest cała sytuacja: na europejskim rynku działa grupa trzech firm transportowych, kojarzonych z tym samym polskim przedsiębiorcą, której kierowcy już po raz drugi w ciągu trzech miesięcy zjeżdżają na konkretny parking w Niemczech, by tam poprzez rozmowy ze związkowcami i dziennikarzami, przy jednoczesnej ochronie policji, walczyć o swoje wynagrodzenia.