Specjalna niemiecka komisja parlamentarna, przewodzona przez proekologiczną partię Zielonych (Bündnis90/Die Grünen), przedstawiła swój plan na rewolucję w branży transportowej. Obejmuje on działania już na najbliższe lata i trzeba przyznać, że wiele z nich brzmi naprawdę mocno kontrowersyjnie.
Jedną z najważniejszych propozycji jest uzależnienie stawek opłat drogowych od zużycia paliwa danej ciężarówki. Spalanie jest bowiem wprost proporcjonalne do emisji CO2 i zdaniem partii Zielonych przewoźnicy powinni taką emisję dodatkowo płacić. Co więcej, od razu też zastrzeżono, że środki zebrane z takich opłat nie powinny być przeznaczane na infrastrukturę drogową, lecz należy je zainwestować w rozwój kolei.
Generalnie partia Zielonych proponuje, by zrewidować plany remontu oraz rozbudowy dróg, uwzględniając w nich bardziej ekologiczne nastawienie. Zamiast więc inwestować w zwiększanie nośności mostów, niezbędne dla rozwoju transportu drogowego, omawiany plan przewiduje skierowanie tych funduszy na kolej. Zamysł partii jest bowiem taki, by maksymalnie ograniczyć konkurencyjność ciężarówek, skłaniając tym samym przedsiębiorców do przeniesienia swoich ładunków na tory.
Czy są natomiast jakiekolwiek ciężarówki, których rozwój chcieliby wspierać Zieloni? Oczywiście wspomina się tutaj o „elektrykach”, choć w nie takim zwykłym wydaniu. Mianowicie partia wyszła z propozycją, by federalne dopłaty do zakupu samochodów elektrycznych zostały skierowane na pojazdy specjalistyczne. W ten sposób silniki diesla miałyby zostać wyeliminowane między innymi ze śmieciarek, solarek, czy nawet wozów strażackich.
Volvo FE Electric z zabudową Rosenbauer, premiera z 2022 roku: