W odpowiedzi na unijne wymogi, w Polsce trwają prace nad nowym rozporządzeniem regulującym kontrole firm transportowych. Przewoźnicy będą przy tym dzieleni pod względem ryzyka łamania przepisów.
Jak donosi „Rzeczpospolita”, ocena będzie obejmowała wszystkie wykroczenia, które dany przewoźnik popełni w ciągu ostatnich dwóch lat, uwzględniając zarówno kontrole prowadzone na drogach, jaki i te odbywające się w siedzibie firmy. Wszystko to zostanie przeliczone według specjalnego, unijnego wzoru, a uzyskany przy tym wynik pozwoli określić ryzyko dalszego łamania przepisów.
To ryzyko będzie klasyfikowane w czterech stopniach, od najmniejszego do największego. Co więcej, wynik ten stanie się dostępny dla całego szeregu służb kontrolnych, w tym nie tylko ITD, ale także policji, inspekcji pracy, skarbówki, a nawet straży granicznej. Jeśli więc któryś z tych organów będzie planował akcje kontrolne w firmach transportowych, będzie miał zacząć właśnie od tych przewoźników, którzy zostaną sklasyfikowani jako najbardziej ryzykowni.
Co to oznacza w praktyce? Dla przykładu, jeśli dana firma zostanie wielokrotnie przyłapana na przekraczaniu norm czasu pracy, będzie istniało duże prawdopodobieństwo, że do jej drzwi zapukają przedstawiciele ITD lub PIP. Jeśli natomiast ktoś będzie poruszał się po drogach bez stwierdzonych wykroczeń, prawdopodobieństwo kontroli w jego firmie znacznie się zmniejszy. I co ważne, choć przepisy są dopiero w przygotowaniu, przyszła ocena prawdopodobnie obejmie już dane z bieżącego roku. Omawiany system ma bowiem wystartować w 2024 roku, analizując wyniki kontroli z minionych 12 miesięcy.