Połowa kierowców nigdy nie miała kontroli czasu pracy. Równie wielu przekracza normy

Gdy w Polsce przekazano flotę nowych, inspekcyjnych MAN-ów TGE, o sprawie pisano między innymi w Niderlandach. Pamiętam jakie pisano wówczas komentarze i jak tamtejsi kierowcy dziwili się skali polskich zakupów. Padały stwierdzenia, że niderlandzkie ILT może Polakom tylko pozazdrościć, cierpiąc na niedobór sprzętu oraz inspektorów. A ostatnich dniach pojawiły się statystyki, które mogą to potwierdzać.

Ponad 1800 niderlandzkich kierowców zostało zapytanych o swoje doświadczenia związane z czasem pracy. Pytano ich o przekraczanie norm, ilość kontroli oraz podejście firm do przepisów. I jak się okazuje, aż połowa kontrolowanych nigdy nie była kontrolowana przez ILT pod kątem czasu pracy. Mogą więc oni nawet nie wiedzieć jak taka kontrola wygląda. A jednocześnie tak samo duża grupa przyznała się do przekraczania norm.

W aż 45 proc. przypadków ma to być kwestia niewłaściwego planowania. Ilość pracy jest po prostu tak duża, że nie da się jej wykonać bez łamania przepisów. 8 proc. kierowców wręcz przyznało, że w ich firmach manipulowanie czasem pracy odbywa się sposób otwarty, regularny, a wręcz zorganizowany. Są to na przykład sytuacje, w których na terenie centrów dystrybucyjnych firmy wydają kierowcom cudze karty do tachografu. A wraz z nimi otrzymuje się też kolejne zlecenie, którego wykonanie zajmie kilka godzin.

Na koniec jeszcze przypomnę, że podobna sytuacja wypłynęła niedawno w Niemczech. Choć to kraj ze znacznie większym ruchem ciężarówek na drogach, ilość kontroli BAG jest nieporównywalnie mniejsza niż skala działań ITD. Pisałem o tym w następującym tekście: Niemieckie BAG kontroluje znacznie mniej niż polskie ITD – porównanie działań dwóch służb