Polak sprzedał półciężarówkę z 1998 roku, po czym zobaczył jak ktoś strzela z niej na Ukrainie do milicji

nissan_pickup_ukraina_rejestracje_z_koscierzyny

Kiedyś opisywałem historię amerykańskiego pickupa, który poprzez kilku pośredników trafił w ręce żołnierzy „państwa” islamskiego. Problem polegał wówczas na tym, że islamiści zamontowali na samochodzie broń przeciwlotniczą, a jednocześnie nie zerwali z nadwozia logo firmy poprzedniego właściciela, przyprawiając mu tym w Ameryce sporo problemów, a nawet ściągając telefoniczne pogróżki (artykuł TUTAJ). Teraz natomiast w mediach zasłynął polski pickup na rejestracjach z Kościerzyny, z pokładu którego ostrzelano na Ukrainie milicyjny patrol.

17-letni Nissan Pickup wziął w sobotę udział w strzelaninie w Mukaczewie na zachodzie Ukrainy. Cała sytuacja miała związek z miejscową mafią, a także z siłami walczącymi na wschodzie kraju, czyniąc to wydarzeniem raczej dużej wagi. Do tego w strzelaninie zginęły trzy osoby, a rannych zostało kolejnych siedem, w tym trzech milicjantów oraz czterech cywilów. Daje to swoją drogą do myślenia kierowcom, którzy regularnie odwiedzają zachodnią Ukrainę – jak się okazuje, nawet w tej części kraju można spodziewać się strzałów w biały dzień. Wśród ostrzelanych pojazdów była zresztą też i ciężarówka, dystrybucyjny MAN, a do tego wszystko działo się w pobliżu stacji benzynowej, na której stały także duże, międzynarodowe zestawy.

Tymczasem pewien mieszkaniec Kościerzyny otrzymał na początku tygodnia telefon z informacją, że zarejestrowany na niego samochód wykorzystywany jest w walkach na Ukrainie. Jak odpowiedział on dziennikarzom Radia Gdańsk – Nissan z 1998 roku przez wiele lat służył mu w firmie do wożenia kamieni i produktów z betonu. Ta ciężka praca mocno dała się we znaki nadwoziu, które dodatkowo bardzo mocno zardzewiało i samochód nadawał się teoretycznie już tylko na złom lub ewentualnie do bardzo drogiego remontu. Ostatecznie samochód jednak na złom nie trafił, bo w październiku ubiegłego roku znalazł się kupiec, który zaoferował 1500 złotych. I tak półciężarówka trafiła do kobiety z niewielkiej wioski nieopodal Stężycy. Co było dalej? Tego dokładnie nie wiadomo, gdyż nawiązanie kontaktu z zainteresowaną okazało się niemożliwe.

Jak podaje TVN24, możliwym jest, że poprzez mieszkankę Stężycy Nissan trafił do polskich wolontariuszy, którzy wspierali nacjonalistyczne, antyrosyjskie wojska na Ukrainie, działające pod nazwą Prawy Sektor. Dary dla tej organizacji miały być jednak wykorzystywane do walki z Rosjanami w Donbasie, a nie do lokalnych porachunków przy granicy z Węgrami. Jeśli więc podejrzenia się potwierdzą, Prawy Sektor będzie mógł zapomnieć o jakimkolwiek dalszym wsparciu od Polaków. Jak by nie było, sprzedając pickupa można się ostatnio naprawdę zdziwić.

Dzięki Damian!