Pług śnieżny na elektrycznej ciężarówce? Testy w Nowym Jorku skończyły się klapą

Zwykle artykuły o elektrycznych ciężarówkach kończą się bardzo podobnie – zawarto stałą umowę, odpowiednio dobrano trasy i udało się osiągnąć naprawdę dobre wyniki. Faktem zresztą jest, że na drogach nie brakuje zastosowań dla pojazdów o ograniczonym zasięgu. By jednak wnioski nie były zawsze takie same (i w efekcie też nie brakowało im wiarygodności), tym razem zobaczycie inne zakończenie. Będą to doniesienia z firmy, która spróbowała elektryków w bardzo konkretnym zastosowaniu, a następnie ogłosiła to klapą.

W dniu wczorajszym opublikowałem artykuł o pierwszym elektrycznym pługu śnieżnym ze Skandynawii. Okazała się to Scania 25P dla firmy Veidekke z Oslo, mająca obsługiwać drogi w południowej Norwegii. Jak też wówczas podkreślałem, Norwegowie wybrali ten pojazd na zasadzie eksperymentu, chcąc sprawdzić, czy akumulatorowy napęd nadaje się w ogóle do tego typu użytku. Tymczasem już rok temu podobny test zakończył się w Stanach Zjednoczonych, konkretnie w Departamencie Oczyszczania Nowego Jorku (DSNY).

Elektryczny Mack LR Electric z DSNY:

DSNY w 2020 rok podjęło decyzję o zamówieniu łącznie 14 ciężarówek elektrycznych marki Mack, mających baterie o użytecznej pojemności 264 kWh (a więc podobne jak norweska Scania). Przez pierwsze miesiące pracowały one jako śmieciarki lub zamiatarki do jezdni, jak najbardziej sprawdzając się w tych zastosowaniach. Następnie zaś jedna ze śmieciarek została doposażona w mocowanie do pługu śnieżnego i miała przejść zimowy test przy odśnieżaniu miasta. Tutaj wyjaśnię, że w Nowym Jorku takie połączenie jest bardzo powszechne i w przypadku śmieciarek z dieslami właściwie każdy egzemplarz może podpiąć na zimę pług.

Teoretycznie odśnieżanie wydawało się pasować do specyfiki elektrycznego napędu. W końcu mowa o typowo miejskim zadaniu, bez pokonywania wielkich dystansów i z niewielkimi prędkościami. Podkreślam też, że mowa tutaj o śmieciarce z dołożonym samym tylko pługiem, a więc w czasie jazdy przystawka mocy nie musiała zasilać żadnej posypywarki. Problem jednak w tym, że ciągnięty po jezdni pług oraz pchany przed nim śnieg okazały się stawiać olbrzymi opór. Poza tym pług musiał niemal cały czas znajdować się w ruchu, nie mając postojów na załadunki. W efekcie elektryczne zasilanie po prostu nie było w stanie sprostać realnym potrzebom nowojorskiego ataku zimy. A opady śniegu bywają tam naprawdę solidne.

Spalinowe Macki w DSNY, trzy śmieciarki i jedna posypywarka:

Czytelnik Tomasz, który nakierował mnie tę sprawę, był w czasie omawianego testu mechanikiem w DSNY. Jak wspomina, bardzo szybko doszło do sytuacji, gdy po dwóch godzinach pracy elektryczny pług musiał być awaryjnie ściągany z trasy, by trafić pod ładowarkę. Do lokalnych mediów trafiły też wypowiedzi zarządu DSNY oraz samego Macka, z listopada 2022. Ten pierwszy stwierdził, że elektryczna ciężarówka sprawdziła się przy zbiórce odpadów, mając tam wystarczający zasięg na pełnozmianową pracę, ale przy jeździe z pługiem wydajność baterii okazała się być trzykrotnie za mała. Maksymalnym czasem pracy były bowiem trzy godziny, a realna potrzeba wynosiła dwanaście godzin. Wiceprezes Macka przypieczętował to zaś stwierdzeniem, że przy obecnym stanie technologii, uwzględniając wydajność baterii oraz ich masę, nie ma możliwości dostarczenia do DSNY elektryków, które sprawdziłyby się przy odśnieżaniu.

Dlatego też DSNY wróciło do odśnieżania wyłącznie z silnikami diesla, jednocześnie stwierdzając, że musi zawrzeć wyjątek w swoich dalekobieżnych planach. Przed omawianą próbą przedsiębiorstwo było bowiem przekonane, że do 2040 całkowicie pozbędzie się spalinowych ciężarówek, także tych pracujących zimą. Tymczasem norweski test może się teraz wydawać jeszcze ciekawszym. Tym bardziej, że tam elektryk ma odśnieżać drogi poza terenem zabudowanym, w tym nawet autostradę.