Pierwszy MAN TGX 41.640 nowej generacji w konwoju z ostatnimi MAN-ami TGX V8

Kiedyś będzie można powiedzieć, że to historyczne zdjęcie. Na pierwszym planie mamy absolutnie pierwszego MAN-a TGX nowej generacji, który otrzymał konfigurację czteroosiowego ciągnika do transportu ponadnormatywnego. Za nim jedzie natomiast dwóch dalszych poprzedników, o podobnych konfiguracjach, ale jeszcze z silnikami V8.

Ciężarówki spotkały się w połowie stycznia, przy transporcie ogromnego systemu spawalniczego. Konstrukcja ta została wyprodukowana w Niemczech i jest obecnie w drodze morskiej do klienta ze Stanów Zjednoczonych. Pierwszą częścią transportu odbyła się jednak po drogach, między fabryką firmy Dileb na południu Niemiec, a położonym 16 kilometrów dalej portem nad rzeką Saarą. Stamtąd wszystkie elementy ładunku miały trafić do portu morskiego w Antwerpii, by następnie popłynąć na drugą stronę Atlantyku.

Drogową część transportu obsługiwała niemiecka firma W. Mayer, do której należały starsze, zielone ciężarówki. Premierowy, czerwony egzemplarz to natomiast producenckie „demo”, nadal należące do firmy MAN i jedynie wypożyczone na potrzeby powyższego przedsięwzięcia. Nowy TGX 41.640 GX mógł więc zostać sprawdzony w praktyce, otrzymując przy tym najcięższe zadanie z całego konwoju. Na platformie z 20 rzędami kół ciągnął 233-tonowy ładunek, osiągając przy tym 7,3 metra wysokości. Nic więc dziwnego, że na wielu odcinkach nie jechał samemu, będą pchanym przez srebrny ciągnik poprzedniej generacji.

Bo podołać temu zdaniu, nowy MAN miał na pokładzie 15,2-litrowy silnik typu D38. To rzędowa, sześciocylindrowa jednostka o mocy 640 KM i maksymalnym momencie 3000 Nm. Do tego doszła 12-biegowa, zautomatyzowana skrzynia z serii TipMatic, wzmocniony wał napędowy oraz 16-tonowe osie tylne. Na wszystkim znalazła się zaś poważnie zmodernizowana kabina, między innymi z nowym zderzakiem do transportu ponadnormatywnego.

Rzędowy silnik D38 spełnia normy Euro 6 i został zaprezentowany w 2014 roku. Wcześniej zaś, za czasów normy emisji Euro 5, MAN oferował zupełnie inny napęd, w postaci silnika V8. Była to jednostka jeszcze większa i jeszcze mocniejsza, bo o pojemności 16,2 litra i mocy 680 KM. Firma wprowadziła ją do oferty w 2007 roku, współpracując przy tym z niemiecko-szwajcarską firmą Liebherr. I to właśnie na tę jednostkę zdecydowała się firma W. Mayer, zamawiając ją przed laty dla zielonych TGX-ów 41.680 XXL z powyższego zdjęcia.

Co też ciekawe, MAN-a TGX z 680-konnym V8 można oglądać także w muzeum. Trafił on tam w 2016 roku, jako upamiętnienie oficjalnie ostatniego silnika widlastego w historii ciężarówek tej marki. Jest to też zakończenie naprawdę wieloletniej historii, w ramach której widlaste MAN-y biły branżowe rekordy mocy. Modele F90 oraz F2000 oraz TGA występowały wręcz z jednostkami V10, osiągając z nimi moce 500, 600 oraz 660 KM.