Pickup z kabiną z ciągnika siodłowego, jako emerytalny prezent dla człowieka z branży

Auto tekstu: Krystian Pyszczek

Kenworth to amerykańska marka kojarzona wyłącznie z ciężarówkami. Nigdy nie produkowała ona aut osobowych, czy nawet samochodów dostawczych. Był od tego tylko jeden wyjątek, w postaci stworzonego w latach 70-tych pickupa.

Za powstaniem tego samochodu nie stoi długa i skomplikowana historia szczegółowych badań technicznych oraz wyczerpujących analiz rynku. Zamiast tego pickup marki Kenworth miał być swego rodzaju maskotką firmy, wymyśloną przez ówczesnego prezesa. Początkowo planowano budowę trzech egzemplarzy, ale według dostępnej wiedzy powstał ostatecznie jeden.

Przy okazji pojawił się też pomysł, by ten jedyny w swoim rodzaju samochód stał się emerytalnym prezentem. Przygotowano go w całkowitej tajemnicy, a następnie podarowano odchodzącemu na emeryturę Murrayowi Aitkenowi – szefowi koncernu Paccar, do którego należał już wówczas Kenworth (a obecnie też Peterbilt oraz DAF).

Do pracy nad pojazdem zaangażowanych było ponad 100 pracowników. Nadwozie zbudowane zostało w specjalistycznym warsztacie, po czym trafiło do centrali Kenwortha w celu przeprowadzenia końcowego montażu. Przednia część półciężarówki niemalże żywcem przeniesiona została z legendarnego modelu W900, który po dziś dzień jest topowym produktem marki Kenworth (zdjęcie nad tekstem). Nawet deska rozdzielcza była identyczna jak w W900. Jedyną różnicą było skrócenie nadwozia o 50 centymetrów i umieszczenie go nieporównywalnie niżej. Za kabiną pojawiła się zabudowa typowa dla pickupów, z burtami w drewna tekowego.

Dźwięk dwusuwowego silnika Detroit Diesel 4-53:

Pod długą maską swoje miejsce znalazł dwusuwowy silnik Detroit Diesel 4-53 o mocy 137 KM i pojemności 3,48 litra, zwykle stosowany w lekkich ciężarówkach oraz maszynach rolniczych. Jednostkę połączono z automatyczną skrzynią Allison AT 540 i taki układ pozwalał rozwinąć 104 km/h. Spośród innych elementów typowych dla ciężarówek, Kenworth otrzymał osie marek Rockwell oraz Spicer, a także tylny most zawieszony na „poduszkach”. Za to ze świata mniejszych pojazdów były hydrauliczne hamulce ze wspomaganiem. Gotowy pickup ważył 2818 kg, a jego rozstaw osi wynosił 3429 mm. Samochód był więc tylko znacznie większy i cięższy niż popularne pickupy z tego samego okresu, marek Ford, czy też Chevrolet.

Tak jak planowano, niezwykły Kenworth trafił do Murraya Aitkena, w ramach pożegnalnego, emerytalnego prezentu. Choć były prezes chyba niezbyt zainteresował się pickupem. Przez następne lata auto praktycznie cały czas stało na parkingu, powoli niszczejąc. Dopiero w 1988 roku, gdy Aitken zmarł, producent odrestaurował pickupa, który po dziś dzień cieszy oko na zlotach klasyków i ciężarówek (poniżej). Mini Kenworth wzbudza ogromne zainteresowanie zwłaszcza wśród kierowców ciężarówek, którzy często proponują odkupienie auta.

Idea posiadania pickupa, który wygląda jak duży ciągnik siodłowy stała się tak popularna, iż powstają nawet swoiste repliki lub pojazdy o podobnym charakterze. Wiele z nich można znaleźć w ogłoszeniach sprzedaży. To na przykład egzemplarz na bazie Peterbilta 385 z 1997 roku, wyposażony w 10,3-litrowy silnik, 9-biegową skrzynię niezsynchronizowaną i skrzynię ładunkową z pickupa marki GMC.