Drugi tekst na ten sam temat: Pamiętasz ciężarówki marki Skoda? Futurystyczny ciągnik z Chin ma je teraz upamiętnić
Mój dziadek do dzisiaj wspomina ciężarówki marki Skoda. Gdy sam jeździł pksowskim Starem 25, otrzymanie na stan Skody wydawało się prawdziwym powodem do dumy. Przestronne kabiny, znacznie wyższy komfort jazdy i niemal 12-litrowe silniki, czyniły z tych samochodów naprawdę coś. Bardzo cieszy mnie więc fakt, że teraz pamięć o tych pojazdach wraca.
W pierwszym z tekście z serii przyjrzymy się ciężarówkom z Warszawy. Tamtejsza firma Byś, pracująca w stołecznej branży komunalnej, odrestaurowała już dwie Skody 706. Pierwsza z nich wyjechała na ulice kilka lat temu, mając zabudowę beczkowozu-polewaczki. To pojazd z 1974 roku, poddany kompletnemu remontowi i mogący przypominać kultowy film „Nie lubię poniedziałku”. To również ten pojazd możecie zobaczyć powyżej, na zdjęciu od Czytelnika Mateusza. Fotografia doskonale uświadamia w jak idealnym stanie jest Skoda i jak bardzo wyróżnia się w dzisiejszym ruchu.
Druga odrestaurowana Skoda dołączyła do floty firmy Byś na początku lipca. Tym razem to podwozie z 1981 roku, które otrzymało zabudowę do zbiórki opadów. Jest to oczywiście nadwozie z epoki, u nas znane jako „Bóbr” i wykonane w Czechosłowacji, na licencji zachodnioniemieckiej firma Kuka. Poza tym samochód zachwyca białymi, kilkuczęściowymi felgami typu Trillex, czy oryginalnym malowaniem przodu. Jest to też bardzo rzadki przykład śmieciarki, która jeździ na żółtych tablicach rejestracyjnych. Z tego też powodu przy normalnej pracy jej nie spotkacie. Pojazd wyjedzie na drogi tylko przy specjalnych okazjach, jak na przykład warszawskie Noce Muzeów.
Obie odrestaurowane Skody (pełna galeria tutaj):
Co znajdziemy tutaj pod kabiną? Skoda 706 była napędzana 11,8-litrowym silnikiem o mocy 160 KM. Była to jednostka bez turbodoładowania, połączona z 5-biegową skrzynią. W momencie premiery pojazdu, w 1958 roku, takie parametry nie ustępowały ciężarówkom zachodnim. Nowoczesnymi można było też nazwać nadwozia, z silnikami ukrytymi pod kabiną oraz pełnowymiarowymi sypialniami. W środku co prawda występował bardzo duży tunel, a kabiny nie były odchylane, ale w latach 50-tych nikt niczego innego nie oczekiwał.
Warto też wyjaśnić skąd Czesi wzięli tak dopracowany pojazd w 1958 roku. Odnosi się to jeszcze do wydarzeń II Wojny Światowej, gdy Skoda miała produkować ciężkie pojazdy dla niemieckiego wojska. Do 1943 roku Wehrmacht otrzymał niemal pół tysiąca sztuk, a oznaczenia tych pojazdów to własnie 706. Gdy natomiast wojna się skończyła, zakłady Skody były jednym z pierwszych odbudowanych w kraju. Dlatego już w 1946 roku produkcja modelu 706 została przywrócona, wykorzystując jeszcze rozwiązania z końca lat 30-tych.
Po ośmiu latach dotychczasowej wersji – z silnikiem przed kabiną – władze Czechosłowacji pozwoliły na utworzenie w Skodzie nowego biura konstrukcyjnego. To właśnie ono stworzyło nowoczesny typ kabiny, a także doposażyło 11,8-litrowy silnik w bezpośredni wtrysk paliwa. Zmieniono też konfiguracje pojazdów, stosując między innymi nowocześniejsze koła. I tak powstała Skoda 706, którą zapamiętano do dzisiaj.
Skoda 706 w wersji z 1946 roku: