Oficjalna skarga na Francję za świąteczną blokadę – proces może potrwać kilka lat

Emocje już ochłonęły, kierowców udało się ściągnąć do Polski, więc czas na pytanie co dalej? Czy przewoźnicy mogą zaskarżyć Francję w związku ze świąteczną blokadą Kanału La Manche? Czy ktoś zwróci im koszty przestojów i czy można wynagrodzić kierowcom święta spędzone w kabinie?

Publikacja na ten temat pojawiła się na łamach „Rzeczpospolitej”, pod tym linkiem. Jak wyliczył w artykule prezes Zrzeszenia Międzynarodowych Przewoźników Drogowych, łączne straty wszystkich przewoźników mogły sięgnąć 24 milionów euro. Pojawia się też stwierdzenie, że przewoźnicy myślą o pozwie i mają przy tym konkretny argument. Chodzi między innymi o fakt, że ruch samochodów ciężarowych został zakazany ze znacznie mniejszym wyprzedzeniem niż ruch lotniczy. Cała akcja była więc wycelowana typowo w branżę transportu drogowego.

Prawnicy jednak przestrzegają, że uzyskanie odszkodowań nie byłoby proste. Nawet jeśli udałoby się doprowadzić do procesu, mógłby się on ciągnąć nawet przez kilka lat, wiążąc się z niemałymi kosztami. W końcu byłby to proces między grupą prywatnych przewoźników a niemal 70-milionowym krajem, który wydawał decyzje na zasadzie państwowych rozporządzeń i mógł to argumentować światową pandemią.

Czy więc do procesu ostatecznie dojdzie? Jak na razie trwa rozglądanie się za chętnymi do udziału w akcji, a także szacowanie dokładnych strat. Sprawa pozostaje tym samym otwarta, a na dalsze decyzje trzeba jeszcze poczekać.