Objazdowe kino na bazie ciągnika z naczepą – dociera nawet na niewielkie wyspy

Autor tekstu: Tomasz Oryński

Kino. Niezapomniane wspomnienia chyba każdego dzieciństwa. A i wielu dorosłych wciąż nie może oprzeć się jego urokowi. Bo jednak wyjście do kina i oglądanie tam w skupieniu z innymi filmu to coś innego niż patrzenie jednym okiem na streamowany serial przeglądając sobie Instagrama na komórce siedząc w piżamie na kanapie. Pewnie się już zastanawiacie dlaczego o tym piszemy na portalu dla transportowców i czy znowu będzie o jakichś filmach w których są ciężarówki? Otóż nie. Tym razem będzie o ciężarówkach w których są filmy.

Objazdowe kino jest tak stare, jak stara jest kinematografia. Pierwsze pokazy filmów odbywały się z przenośnych projektorów. Również w czasach PRL-u objazdowe kina były codziennością a wielu co starszych czytelników może pamiętać zajeżdżające do mniejszych miejscowości czy na obozy harcerskie samochody, w których znajdował się przenośny sprzęt do wyświetlania filmów na rozwieszanych w wiejskich świetlicach czy nawet pod gołym niebem ekranach. Niekiedy nawet same samochody robiły za pomieszczenie projektora, o ile dobrze pamiętam zbudowano co najmniej kilka egzemplarzy takich pojazdów na Jelczu Mexie czy później na autosanie H9.

Zmieścić całe kino wewnątrz pojazdu to już jednak zupełnie inna para kaloszy. Oczywiście nie jest to nic nowego, w swoim czasie po Stanach Zjednoczonych jeździły kina zbudowane w autobusach. Jeszcze kilkanaście lat temu także na sieci PKP można było spotkać wagony kinowe i oglądać filmy w czasie jazdy niektórymi pociągami. Wydawałoby się jednak że pełnego kinowego doświadczenia jakim jest oglądanie filmu na dużym ekranie i w dolby surround siedząc w wygodnym, pluszowym fotelu w 80-osobowej klimatyzowanej sali to coś, czego żadne mobilne kino nigdy nie będzie nam w stanie zapewnić.

Tak by pewnie było, gdyby nie francuska firma zajmująca się zabudowami specjalistycznymi pojazdów, znana z budowy mobilnych gabinetów lekarskich, naczep z mammografami czy urządzeniami obrazowania medycznego, zabudów wojskowych czy właśnie mobilnych kin zwanych Cinemobile. Firma ta nazywa się Toutenkamion, a znający choćby podstawy francuskiego z pewnością docenią tą sprytną grę słów. Budowane przez nią mobilne kina od lat przemierzają drogi francuskiej prowincji.

Proces instalacji Cinemobile na filmie:

Jest jednak jedno kino mobilne, które jest inne od wszystkich. To szkocka Screen Machine, przemierzająca od ponad ćwierć wieku wąskie dróżki szkockich Highlands, Argyl and Bute czy Moray i odwiedzająca nawet najmniejsze wyspy archipelagu Hebrydów, Gighę czy Orkady. Idea mobilnego kina pojawiła się w Szkocji w latach 90-tych i kiedy zapewniono fundusze wydawało się oczywiste, że zamówienie należy złożyć u najbardziej doświadczonego producenta tego rodzaju ciężarówek w Europie: Toutenkamiona. I tu nastąpiło rozczarowanie, bo według producenta wybudowanie pojazdu spełniającego szkockie wymagania techniczne – to znaczy dostępność dla osób niepełnosprawnych, własne źródło zasilania, ograniczona wysokość umożliwiająca przejazd pod niskimi wiaduktami czy podróż niewielkimi promami oraz zdolność wjeżdżania na te promy po stromych, gwałtownie załamujących się rampach – były niemożliwe do spełnienia.

Szkoci jednak nie poddają się łatwo i mobilne kino spełniające ich warunki postanowili wybudować sobie sami, co było tym trudniejsze, że należało zrobić to bez używania rozwiązań opatentowanych przez Francuzów. Nie obyło się bez przygód – łącznie z bankructwem firmy konstruującej pierwszą wersję szkockiego objazdowego kina – jednak po niedługim czasie prototypowa wersja Screen Machine wyjechała na wąskie drogi Highlandów, ciągnięta przez Renault Premium. Zdjęcia z tego okresu znajdziecie pod tym linkiem. Jak to jednak z prototypami bywa, pojazd borykał się z problemami technicznymi i wkrótce stało się jasne, że jeśli chce się zapewnić tym niewielkim społecznościom regularny dostęp do kina trzeba pomyśleć o innym rozwiązaniu.

Po pewnych przetasowaniach organizacyjnych, dzięki którym Screen Machine wylądowało pod kuratelą niezależnej organizacji udało się uzyskać granty w wysokości wystarczającej na budowę nowej wersji Screen Machine. Tym razem Toutenkamion, któremu uparci Szkoci udowodnili, że się da, podjął się wyzwania i zbudował mobilne kino specjalnie skrojone pod potrzeby trudnych warunków drogowych i terenowych szkockich Highlands.

Zdjęcia z 2016 roku:

A jak konstrukcja owego kina wygląda w praktyce? Obecnie na czele zestawu stoi Scania serii R i jest to trzeci – po dwóch Volvach – ciągnik w historii bieżącej Screen Machine. Źródłem stacjonarnej energii jest zabudowany na tym ciągniku agregat, mieszczący się między tylną ścianą kabiny a siodłem. Samo kino znajduje się na naczepie, której ściany rozsuwają się na boki. Część foteli w czasie podróży zwisa pionowo ze ścian a sam ekran na czas jazdy ustawia się wzdłużnie w samym środku pojazdu. W przedniej części naczepy mieści się projektornia – oraz okienko kasowe sprzedające bilety – a kolejne rzędy foteli, niczym w prawdziwym kinie, obniżają się stopniowo w stronę tylnej części pojazdu, na której w czasie projekcji zawieszony jest ekran. W tylnej części naczepy znajduje się dodatkowe wejście dostępne dla osób na wózkach inwalidzkich. Pełne przygotowanie pojazdu do projekcji – od momentu zaparkowania zestawu po moment, w którym wystarczy tylko zgasić światło i włączyć projektor – zajmuje mniej niż godzinę.

A jakie są wrażenia z poziomu zwykłego widza? Podczas mojej pracy w Szkockich Highlands udało mi się trafić na Screen Machine (w formie stacjonarnej, bo mijaliśmy się wielokrotnie) dwa razy. Przy normalnej pogodzie wrażenia zupełnie nie odbiegają od wizyty w tradycyjnym niewielkim kinie jakich pełno było w Polsce jeszcze w latach 90-tych, może z tą różnicą że Screen Machine posiada jednak klimatyzację. Poza tym jednak wszystko jest jak trzeba – obraz jest ostry jak brzytwa, dźwięk jest najlepszej jakości, fotele wygodne a zabudowane na przedniej ścianie naczepy klimatyzatory są na tyle ciche, że nie przeszkadzają w odbiorze filmowego spektaklu, podobnie jak umieszczony na ciągniku generator. Jeden z filmów oglądałem jednak na wyspie South Uist podczas poważnego sztormu i tu nie dało się już nie zauważyć, że nie jesteśmy w budynku z cegieł czy betonu: o ile kino wciąż stało stabilnie, to uderzenia wiatru czy strug deszczu w cienkie ściany pojazdu były na tyle głośne, że w co cichszych momentach filmu o ile nie było problemu z usłyszeniem dialogów – nawet tych mówionych szeptem – to już dźwięki tła całkowicie znikały zagłuszone przez wściekłą szkocką pogodę.

Wnętrze kina Cinemobile z punktu widzenia widza:

Zapewne zastanawiacie się, czy objazdowe kina mają jeszcze sens w dobie, w której rządzi streaming a szybka sieć komórkowa dociera w nawet najbardziej odludne zakątki Szkocji, dzięki czemu dziś najnowsze kinowe hity można obejrzeć sobie na komórce leżąc w namiocie rozbitym gdzieś na odludnej plaży na Hebrydach. Okazuje się jednak, że miastowa perspektywa nie do końca bierze pod uwagę specyfiki działania Screen Machine: dla wielu wiosek czy wyspiarskich społeczności przyjazd kina to możliwość wspólnego wyjścia i wspólnego przeżywania tego rytuału – coś, czego nie zastąpi zaproszenie przyjaciół na Netflixa oglądanego nawet na największej plaźmie. Kino to nie tylko rozrywka, ale przede wszystkim wydarzenie towarzyskie. Świadczy o tym fakt, że przed pandemiczny rok 2019 był rekordowym rokiem w całej historii działania Screen Machine, a wygląda na to, że wygłodniała w czasie lock-downów publiczność w tym roku z jeszcze większym zapałem oczekiwała przyjazdu swojego ukochanego kina.

Oczywiście specyfika działalności Screen Machine wpływa także na dobór repertuaru: zwykle w danej miejscowości kino pojawia się najwyżej kilka razy w roku, a objazd całej regularnej trasy zajmuje wiele tygodni, dlatego często nie ma sensu proponować widzom filmów, które do tego czasu już pojawią się na DVD czy w streamingu. Problem z wielkimi hollywoodzkimi blockbusterami polega również na tym, że ich dystrybutorzy często oczekują że kina będą wyświetlać je po kilka razy dziennie przez wiele tygodni, co w przypadku Screen Machine które znaczną część czasu spędza w podróży a w danej lokacji zwykle pozostaje przez dwa dni jest zwyczajnie niemożliwe. Dlatego znaczną część repertuaru stanowią filmy szkockie czy z mniejszych, niezależnych wytwórni. Wspaniałą sprawą jest to, że zamiast 20 minut reklam przed właściwym seansem bardzo często będziemy mieli okazję zobaczyć jakiś ambitniejszy film krótkometrażowy. A skoro o krótkich formach mowa, na youtubie można znaleźć krótki reportaż o tym, czym dla lokalnych społeczności jest Screen Machine:

A jeśli ktoś z Was chciałby odpocząć od zgiełku autostrad i zamiast wozić nudne palety z magazynu do magazynu zarabiać na życie przywożąc ludziom trochę radości, to mam dobre wieści: jest praca. Screen Machine poszukuje kierowcy/operatora, oferując system 2/2 i roczne wynagrodzenie £31,000 plus benefity. Wystarczy tylko mieć pasję do kina, smykałkę do obsługi skomplikowanego sprzętu elektronicznego, znajomość szkockiej sieci promowej i dwa lata doświadczenia w prowadzeniu ciągnika z naczepą po wąskich ścieżynkach Highlands and Islands…

Zdjęcie aktualnego zestawu, dołączone do ogłoszenia: