Powyżej: egzemplarz z premierowego pokazu
Do gamy ciężarowych Mercedesów dołącza kolejna litera. Po modelach Actros L oraz Actros F, znanych już z europejskiego rynku i przeznaczonych odpowiednio dla bardziej i mniej wymagających klientów, teraz pojawił się także Actros C. Jest to ciężarówka nie tylko skierowana na chiński rynek, ale też w Chinach produkowana i wykorzystująca szereg chińskich podzespołów.
Dlaczego Mercedesowi zależy na sprzedaży w Chinach, tego raczej nie trzeba wyjaśniać – to po prostu gigantyczny i wyjątkowo rozwojowy rynek. Problem jednak w tym, że chińskie marki mocno się w ostatnich latach rozwinęły, a przy tym nadal oferują swoje ciężarówki za bardzo niskie kwoty. By więc nawiązać z nimi jakąkolwiek konkurencję, Niemcy musieli znaleźć sposób na obniżenie cen własnego produktu. I właśnie tak zrodził się Actros C, który w minioną sobotę – 10 grudnia 2022 roku – oficjalnie został wprowadzony na chiński rynek.
Widok na wnętrze:
W dniu premiery odbyła się nie tylko szeroka prezentacja, ale też publicznie podano ceny. W zależności od mocy silnika, Mercedes-Benz Actros C został wyceniony na kwoty od 518 do 592 tys. juanów, czyli od 70 do 81 tys. euro. W porównaniu z europejskimi cenami to już bardzo, bardzo tanio, a przy tym trzeba podkreślić, że każdy chiński wariant ciągnika siodłowego już w standardzie ma układ osi 6×4. Ta informacja sprawia, że chiński cennik staje się wprost niewyobrażalnie niski, wszak u nas 70 tys. euro można mieć Actrosa z napędem 6×4, ale z przebiegiem około pół miliona kilometrów.
Co sprawia, że Actros C może być aż tak bardzo tani? Oszczędności wynikają już z samej chińskiej produkcji i montażu, co przekłada się na znacznie niższe koszty zatrudnienia, czy logistyki. Poza tym wprowadzono kilka uproszczeń w wyposażeniu, rezygnując ze stosowanych w Europie tabletów na desce rozdzielczej, czy też zmniejszając liczbę standardowych systemów elektronicznych. Na deski rozdzielcze wrócił chociażby klasyczny, ręczny drążek hamulca postojowego, a podstawowa konfiguracja ma żarówkowe reflektory i lusterka zamiast bocznych kamer.
Reklama z cenami:
Największą różnicę w cenie mógł jednak wygenerować układ napędowy. Jego podstawą w modelu Actros C jest silnik amerykańskiej marki Cummins, budowany w Chinach na oficjalnej licencji, znany z wielu pojazdów tamtejszej produkcji i rozwijający moc od 470 do 580 KM. Do tego dochodzi 12-biegowa, zautomatyzowana skrzynia, skonstruowana przez niemieckiego ZF-a i również wytwarzana w Chinach na lokalnej licencji. Niemcy otwarcie przyznają, że taki układ będzie o 6 procent mniej ekonomiczny niż ich własny, mercedesowski napęd, znany nam w Europie. Choć twierdzą też, że zadbali o jego lepsze zoptymalizowanie, wprowadzając około 136 autorskich poprawek. Gdyby ktoś natomiast chciał mimo wszystko kupić w Chinach Actrosa z mercedesowskim silnikiem i skrzynią, też będzie miał taką możliwość, ale za wyraźnie wyższą kwotę. Tutaj cenniki rozpoczną się od 575 tys. juanów (78 tys. euro) za wersję 450-konną i skończą na 699 tys. juanów (95 tys. euro) za wariant 530-konny. Innymi słowy, jest od 8 do 14 tys. euro drożej.
Na koniec trzeba podkreślić jeszcze dwie rzeczy. Pod względem spełniania norm ekologicznych, chiński Actros C porównywalny jest z europejskimi ciężarówkami. Chińczycy stosują bowiem normę China 6, która w dużej mierze odpowiada naszemu Euro 6. Stąd też tak duży katalizator przy ramie prezentowanego pojazdu. Druga sprawa to natomiast fakt, że jak na razie absolutnie nie zapowiada się premiery Actrosa C w Europie. Najprawdopodobniej pozostanie to więc wariant tylko na Chiny lub ewentualnie na inne dalekie kraje azjatyckie.
Chiński Actros w wersji „na wypasie”: