Sytuacja w transporcie za wschodnią granicę coraz bardziej się komplikuje. Białoruś postanowiła bowiem odpowiedzieć na decyzję Polski, którą było zamknięcie już drugiego przejścia granicznego, tym razem w Bobrownikach.
Przypomnijmy, że granica w Bobrownikach została zamknięta 10 lutego 2023 roku, po tym jak białoruskie władze skazały polskiego dziennikarza i aktywistę Andrzeja Poczobuta. Wcześniej, jeszcze w 2021 roku, Polska zamknęła granicę w Kuźnicy, reagując w ten sposób na kryzys imigracyjny wywołany przez białoruskie władze.
Jak wygląda w tej sytuacji odpowiedź Białorusi? W dniu dzisiejszym zapowiedziano, że będzie nią dodatkowe ograniczenie ruchu samochodów ciężarowych na polskich rejestracjach. Pojazdy te otrzymają zakaz wjazdu na białoruskie terytorium przez przejścia litewskie oraz łotewskie. Innymi słowy, będą mogły wjechać na Białoruś tylko bezpośrednio z Polski. Dopóki zaś Bobrowniki i Kuźnica pozostaną zamknięte, w praktyce będzie to oznaczało możliwość korzystania z tylko jednego przejścia w Koroszczynie.
Nie ma wątpliwości, że dla polskich firm jeżdżących na wschód taka zmiana będzie kolejną, czasochłonną przeszkodą. Zgrupowanie wszystkich polskich ciężarówek w Koroszczynie może bowiem oznaczać jeszcze dłuższe kolejki. Niewątpliwie dotknie to też dużą grupę przewoźników o białoruskim kapitale, założonych w naszym kraju od czasu wprowadzenia wojennych sankcji. Jak podaje „Rzeczpospolita”, w ciągu ostatniego roku w Polsce powstało 885 takich przedsiębiorstw zajmujących się transportem, a ich ciężarówki jeżdżą oczywiście na polskich rejestracjach, więc również będą podlegały pod nowe ograniczenie.