Norma Euro 7 ma być poluzowana i opóźniona, ale w ciężarówkach i tak ją odczujemy

Od kiedy tylko zaczęło się mówić o normie czystości spalin Euro 7, sprawa zaczęła wzbudzać bardzo duży sprzeciw. Projekt uznano bowiem za zbyt restrykcyjny, kosztowny w realizacji, a jednocześnie po prostu niepotrzebny, z uwagi na planowaną elektryfikację transportu. I choć często takie głosy sprzeciwu przechodzą niezauważone, tym razem Bruksela postanowiła faktycznie na nie zareagować.

Rada Unii Europejskiej, a więc organ złożony z ministrów wszystkich krajów unijnych, właśnie przygotowała nowy projekt wprowadzenia normy Euro 7. Ma on mieć okrojony charakter, mniej restrykcyjne wymogi oraz wyraźnie wydłużone terminy. W branży motoryzacyjnej już zapanował więc entuzjazm, choć z transportowego punktu widzenia pojawia się kilka zastrzeżeń. Wszystko wskazuje bowiem na to, że nawet ten lżejszy wariant będzie odczuwalny w kieszeniach przewoźników.

Pierwotny projekt Euro 7 przewidywał zaostrzenie limitów czystości spalin dla wszystkich kategorii pojazdów, a także objęcie ich bardziej restrykcyjnymi metodami testów. W nowym projekcie zupełnie zrezygnowano z takiego zaostrzenia dla samochodów o DMC do 3,5 tony, a także dla autobusów do ruchu miejskiego. Niemniej w ciężarówkach o DMC powyżej 3,5 aż tak łatwo nie będzie. Tutaj nowe limity oraz metody testów jak najbardziej mają zostać wprowadzone, choć chce się je uczynić mniej restrykcyjnymi niż początkowo planowano.

Chyba najciekawszą nowością z pierwotnego projektu miał być limit emisji pyłów przy ścieraniu ogumienia lub hamulców. Nowy projekt najbardziej zachował te wymagania i nadal przewiduje wprowadzenie ich w życie. Jak jednak twierdzi Rada Unii Europejskiej, proponowane przez nią emisji pyłów powinny być  łatwiejsze do zrealizowania, dzięki upodobnieniu ich do innych międzynarodowych norm.

Trzecią sprawą są terminy wprowadzenia normy Euro 7 w życie, wymagając jej przy wszystkich nowo rejestrowanych pojazdach lub wszystkich nowo sprzedawanych oponach klockach hamulcowych. Pierwotnie chciano, by wydarzyło się to od lipca 2025 roku dla samochodów o DMC do 3,5 tony, a także od lipca 2027 roku dla pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony. Nowy projekt przewiduje natomiast opóźnienie obu tych terminów o półtora roku.

W ramach podsumowania można więc powiedzieć, że normy projekt normy Euro 7 zamierza wprowadząc ją dla samochodów ciężarowych od początku 2029 roku. Wymagano by przy tym nowego, bardziej wydajnego osprzętu ekologicznego, choć nie musiałby on być aż tak bardzo rozbudowany, jak pierwotnie się tego obawiano. Nieco lżejsze od zakładanych miałyby też być wymogi dla opon i klocków hamulcowych, choć już sam fakt objęcia ich limitami zasługuje na uwagę. Jest bowiem niewykluczone, że taka sytuacja niekorzystnie wpłynie na ceny oraz dostępność elementów eksploatacyjnych.

Na koniec jeszcze podkreślę, że nowy projekt ma być teraz poddany pod głosowanie Parlamentu Europejskiego. To właśnie tam zostanie więc podjęta decyzja, czy w życie wejdą omawiane, poluzowane normy, czy też pierwotny, drastyczny projekt sprzed roku.