Osiem lat po wejściu na listę obowiązkowego wyposażenia, automatyczne hamulce awaryjne wróciły na nagłówki. Organizacja Dekra dopiero co opublikowała raport (zapraszam tutaj), według którego są to systemy o niewykorzystanym potencjale i ogromnej podatności na reakcję kierowców. Tymczasem niemieckie ministerstwo transportu przygotowało projekt, według którego wyłączanie przednich radarów może stać się… karalne.
Projekt dotyczy pojazdów o DMC powyżej 3,5 tony, które zostały wyposażone w system automatycznego hamowania awaryjnego. W praktyce oznacza to wszystkie ciężarówki od rocznika 2015, a także część samochodów ze starszych roczników, w których przednie radary zamontowano na zasadzie opcji. Kierowca każdego takiego pojazdu, który zostałby przyłapany z wyłączonym hamulcem awaryjnym, miałby podlegać mandatowi na 100 euro, a także jednemu punktowi karnemu z ośmiu w Niemczech dozwolonych. Jedynym wyjątkiem byłby przy tym przejazd z bardzo niskimi prędkościami, do 30 km/h. A skoro wyłączanie tego systemu stałoby się zakazane, można by to też traktować jako dodatkową okoliczność obciążającą przy ocenianiu skutków wypadków.
Nowe wymaganie ma odnosić się do kwestii bezpieczeństwa. Niemiecki rząd wychodzi bowiem z założenia, że duża liczba ciężarowych najechań na tył jest efektem właśnie wyłączania systemu awaryjnego przez kierowców. Nie jest to jednak do końca prawdą, co wskazał wspomniany już na wstępie raport Dekry. Automatyczny hamulec może być bowiem aktywny, ale automatycznie zaprzestanie swojego działania, gdy tylko kierowca wykona własną reakcję. Jest to zresztą konieczne z uwagi na dużą ilość „fałszywych alarmów”.
Na koniec jeszcze podkreślę, że projekt ustawy mówi konkretnie o systemie hamowania awaryjnego, a nie o aktywnym tempomacie, w sposób stały utrzymującym odległość od poprzedzającego pojazdu. Stosowanie tego ostatniego rozwiązania, powszechnie znanego jako ACC, najwyraźniej ma pozostać w Niemczech dobrowolne.
Kiedy natomiast powyższy wymóg może zostać wprowadzony w życie? Jak na razie ministerstwo musi skonsultować go z władzami poszczególnych landów. Żadne konkrety dotyczące terminów nie zostały więc podane.
